Jednak nawet ci, którzy nie zaprzyjaźnili się z nim, w tę najnowszą fabułę wejdą po prostu i chętnie, bez większej lub w ogóle bez żadnej potrzeby odwoływania się do wcześniejszych książek. Jak jest ta najnowsza książka?
W jednym z wywiadów autor powiedział: "zdecydowanie bardziej interesuje mnie pisanie o tym, że jest przed nami nadzieja, szansa. Oczywiście bez zamykania oczu na ciemne strony. Książka, w której nie ma światła, nie ma sensu”
I to jest sedno tej jego prozy, a nawet może główna przyczyna, dla której tę powieść tak pięknie się czyta. Nadzieja – to jest to, czego potrzeba każdemu. I fantastycznie, że są współcześni pisarze, którzy chcą i potrafią wprost o tym mówić.
Bohater powieści usiłuje rozwikłać zagadkę śmierci zaprzyjaźnionego księdza. Nie jest supermanem, nie jest wytrawnym detektywem, ale facetem, który stara się poznać prawdę. Sam nie jest wolny od ułomności świata tego, jest też kimś kto na swój sposób poszukuje szczęścia zmieniając miejsce, tryb życia, a także – kobiety.
Zamieszkuje na skraju lasu w nadziei, że tam właśnie osiągnie spokój i zrozumie, jak dryfować przez życiowe rafy, żeby się jak najmniej poobijać. Tymczasem śmierć księdza okaże się początkiem czegoś nowego.
To książka pisana przez mężczyznę z nieboszczykiem na pierwszych stronach i wieloma zagadkami, nie ma w sobie okrucieństwa, agresji, nie ma tych uczuć bezwzględnych i zimnych, które cechują współczesne kryminały. To rzecz o tym, że nasze życie możemy zawsze zmienić i nie jest to bynajmniej przesłanie banalne czy nachalne albo nieprawdziwe.
Książka świetnie napisana, kapitalnie wydana, z humorem, autoironią, wątkiem miłosnym i kryminalnym z nadzieją. Jednym słowem – warto przeczytać.