Książkę z całą stanowczością polecam wszystkim paniom, które w ciąży już są i tym, które zamierzają w niej być w najbliższym czasie.
Być może te z nas, które mają już w domu pociechę mogą sobie dzieło odpuścić, ale dla tych, które spodziewają się pierwszego dziecka jest to podręcznik obowiązkowy. Sama przez to przechodziłam więc wiem, o czym mówię. W ciąży wydaje nam się, że wciąż coś jest nie tak – a to brzuch za mały, a to za duży. A to dziecko nie kopie, a to jest zbyt aktywne. A to martwi nas to, że nie mamy siły, a to znowu to, że jesteśmy nadaktywne. Jak nie spojrzeć to źle.
Tymczasem książka Cooke spokojnie i rzeczowo wyjaśnia nam, co z dzieje się z naszym ciałem, a co z dzieckiem. Rozwiewa wszystkie wątpliwości i niepokoje. W przeciwieństwie do innych pozycji tego typu nie kończy się też porodem (autorka opisuje go szczegółowo dając przyszłym matkom możliwość dowiedzenia się dokładnie, jak ten przerażający poród odbywać się będzie i o czym warto pomyśleć zawczasu). Znajdujemy tu też dokładne instrukcje obsługi noworodka razem z jego kupkami, myciem, czy jedzeniem. Mówi też pierworódkom rzecz dla mnie najbardziej istotną – to, że może je dopaść depresja lub że mogą od razu nie poczuć tej wspaniałej miłości macierzyńskiej, o której nie tylko wszyscy mówią, ale i w poezji wychwalają. Pokazują zwykłe życie bez liftingu, w którym dzięki książce łatwiej się odnaleźć.