Jak wygląda wojna? Och, nic takiego – pokazują w telewizji. Minutę, może dwie, dużo kurzu, jadą samochody pancerne, przemykają żołnierze czy rebelianci z karabinami, koniec ujęcia, po wojnie.
Pisze: "Moim zawodem jest nacisnąć migawkę aparatu fotograficznego. Zaobserwować swój/nie swój świat. Aby na ułamek sekundy zatrzymał się on przed siatkówką mojego oka, synapsami mózgu, soczewkami obiektywu. Żebym go naświetlił, obejrzał jeszcze raz i pokazał Wam”.
Wojna to nie tylko świst kul szybszych niż naciśnięcie migawki. Żeby mu było sądzone, już dawno by śmierć go spotkała, bo patrzyli sobie nie raz w oczy. Zawsze pchał się tam, gdzie mógł ją spotkać czy raczej – jak mówił "…bujam się zawsze bez kompromisu. Bez bariery bezpieczeństwa. Bez trzymanki.”
Jednak wojna to brud, smród, machlojki, cierpienie, pogarda, zaciętość, przekupstwo. To kalekie dzieci, strach i tak zwane męskie życie – odwaga często mylona z desperacją, dwie kochanki – wódka i karabin, poczucie siły mimo wszystko.
Miller pisze o tym. Pisze w "prostych żołnierskich słowach” nie owijając w bawełnę, dosadnie. Prowadzi nas na krawędź, z której łatwiej zsunąć się na stronę śmierci niż życia. Czy news zdobyty dla gazety jest tego wart?
Krzysztof Miller, wybitny fotoreporter wojenny, był świadkiem najważniejszych konfliktów zbrojnych XX wieku. Jeździł do Afganistanu, Czeczenii, Gruzji, Kongo, uczestniczył w wielu rewolucjach, m.in. w Rumunii i Czechosłowacji. Zawsze z aparatem w ręku. Zawsze ryzykując.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl