Paryski hotel Ritz otwarty został w 1898 roku. Był wówczas najbardziej luksusowym hotelem w Europie. Luksus, a nawet przepych plus nowoczesność, jakimi się wówczas wyróżniał, przez dziesiątki lat podtrzymywały jego reputację.
Podobno Ernest Hemingway miał kiedyś powiedzieć – „kiedy marzę o życiu pozagrobowym w niebie, akcja odbywa się zawsze w Paryskim Witzu”.
Hotel Ritz to także zaspokojenie ambicji bogatych i nowobogackich, snobów, celebrytów wszystkich czasów.
Książka, którą napisała Tilar J. Mazzeo jest jednak o trochę innej historii hotelu, niż ta jaką znamy z filmów. Jeśli przeczytacie taką oto zapowiedź, że „Coco Chanel szuka przyjemności w ramionach nazistowskiego szpiega Hansa von Dincklage. Nie ma zamiaru zamartwiać się wojną, woli spędzać czas w najwykwintniejszym miejscu Paryża” to już, już powinno być sygnałem, że będzie nie tylko o wybrykach najbogatszych, o intrygach i kąpieli w szampanie.
Książka w większości poświęcona mniej znanej historii Ritza – jej okupacyjnym i tuż powojennym czasom.
„Podczas okupacji niemieccy oficerowie zdejmowali swoje mundury i rozmawiali zwykle w języku francuskim. Paryżanie, którzy jadali z nimi w zamian za możliwość oddawania się rozmaitym przyjemnościom, przyjęli neutralną postawę”.
Można powiedzieć, że hotel był odzwierciedleniem, mikrokosmosem tego, co działo się na zewnątrz. Jedni Paryżanie na potęgę kolaborowali, bawili się, korzystali ile się da, inni działali w ruchu oporu. Tak było i w Ritzu. Część personelu jawnie okazywała sympatię Niemcom, część konspirowała i z trudem powstrzymywała się przed okazywaniem im wzgardy.
W hotelu odbywały się ważne wydarzenia ostatnich dni przed wyzwoleniem.
Oczywiście tu Ernest Hemingway upijał się do nieprzytomności, a gwiazdy i gwiazdeczki wiodły swoje romanse. Jednak ta zdrada, o której czytamy, dotyczyła nie tyle kontaktów damsko-męskich, co postawy wobec okupanta.
Ritz ostatecznie w latach 70. upadał i kupuje go Mohamed Al-Fayed, egipski miliarder, który do dziś jest jego właścicielem.