Zapewne dobrze, że ukazał się "Kronos” Gombrowicza – komuś się może przyda do jakiej pracy magisterskiej, wszakże mimo znakomitej kampanii marketingowej, książkę przyjęłam bez entuzjazmu. Wielu potencjalnych czytelników po ukazaniu się takiej oto informacji, że pisarz w tych dziennikach obnaża się niemalże całkowicie, może zadać pytanie – i co z tego? Co z tego wynika? Niewiele.
Bardziej interesujący jest autoportret, jaki sam sobie maluje, choć też o jego megalomanii i fobiach od dawna było wiadomo, a te jego zapiski jedynie to potwierdzają. Ale czy to stanowi o wartości tej lektury? O czym się z niej dowiadujemy?
Oto na przykład wrzesień 1959 rok, pisarz notuje: "…10 list od Jeleńskiego, że pod wrażeniem Pornografii 2) list od Janusza, że Matka umarła 25.VII 3) u Simona, ma leczyć gardło 4) Forquilo, Asno i Bufa. Głosowanie do Akademii w "Wiadomościach”. Ciągle pobolewa żołądek czy też wątroba…”. Ciekawe?
Nic nowego, nic nowego o sobie, o ludziach, o wydarzeniach, które wstrząsały światem, a do niego jakby nie dochodziły, albo go nie obchodziły. Być może powstawały dla przypominania samemu sobie – ach, sięgnę po nie i zobaczę co robiłem w sierpniu 1959 roku – acha, to mama wtedy umarła…? Podsumowanie roku 1945 – "Marny rok, pozbawiony atrakcji”. Wszak bomby rzucone na Hiroszimę i Nagasaki to żadna atrakcja…
I nie chodzi tu o jakąś deklarację, ale choćby o konstatację, że obok jest świat, który być może się wali, że matka umarła i to coś dla niego znaczy, że są sprawy i ludzie, którym warto poświęcić uwagę.
Wiem, wybrzydzam, ale moje rozczarowanie jest duże. Czytelnik wychowany choćby na dziennikach Lechonia czy Nałkowskiej, które dawały szeroką panoramę literacką, społeczną, polityczną, ale i pokazywały towarzyskie układy, elity, intrygi, oraz życie prywatne, ma prawo tak się czuć.
W dodatku irytująca jest wszechobecna sugestia, że tych zapisków nie zrozumie się bez przeczytania wcześniej wydanych "Dzienników” Gombrowicza. Zbyt marketingowe. No to trudno. Życie pisarza było bardziej skomplikowane i intrygujące niż mogłoby wynikać z tych lapidarnych i ostatecznie niewiele o nim mówiących notatek.
Czytanie o jego niezliczonych chorobach, rozliczeniach z bankami i ludźmi, o seksualnych kontaktach nie upoważnia do nazwania tej książki największym wydarzeniem literackim XXI wieku.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl