Autorka perfekcyjnie buduje napięcie łącząc elementy thrillera z klasycznym kryminałem. A rzecz dzieje się na jachcie pod tyleż tajemniczą, co romantyczną nazwą "Lady K."
"Lady K.", owszem, dociera do Reykjawiku, ale... kompletnie pusta. Jacht obija się o brzeg, a na jego pokładzie wszystko wygląda tak, jak podczas rejsu. Poza tym, że brakuje czteroosobowej rodziny i trzyosobowej załogi. Co wydarzyło się na "Lady K."? Czy ktoś przeżył? Policja jest bezradna, a wątpliwości się mnożą. Ma je także firma ubezpieczeniowa, w której niedługo przed rejsem ubezpieczył się Egir. Podejrzewa, że mężczyzna mógł upozorować tragedię, by wyłudzić pieniądze. To właśnie wyjaśnia kancelaria prawna Thory, którą proszą o pomoc dziadkowie.
Tę historię poznajemy więc od strony prowadzonego śledztwa - i to jest ów element kryminalny. Ale równocześnie autorka zabiera nas na pokład "Lady K.", gdzie śledzimy wydarzenia od pierwszego do ostatniego dnia rejsu. I tu sporo elementów, które trudno racjonalnie wytłumaczyć, a emocje są tak silne, że chwilami marzymy, żeby to wszystko w końcu się skończyło... Jakkolwiek by się skończyć miało.
Tymczasem na pokładzie jachtu dochodzi do coraz bardziej makabrycznych odkryć i tajemniczych zdarzeń; luksusowe wnętrza kryją mroczne tajemnice, giną kolejni członkowie załogi. Nie wiadomo, komu można ufać i czy wśród uczestników rejsu jest morderca. A może na pokładzie jest jeszcze ktoś? Takie podejrzenia ma rodzina Egira, która marzy już tylko o tym, żeby jak najszybciej dopłynąć na ląd. Ale wygląda na to, że ta podróż jeszcze potrwa...
Zestawienie dwóch narracji, dwóch czasów i dwóch punktów widzenia znakomicie buduje napięcie, tworzy nastrój zagrożenia i mnoży pytania. Czy nad jachtem wisi klątwa? Czy ktoś ma po prostu interes w tym, by "Lady K." nigdy nie dopłynęła do brzegu? A może rozwiązania zagadki należy szukać w przeszłości jej właścicieli?
Tyle pytań, ilu czytelników. I na żadne nie dostajemy prostej odpowiedzi, a autorka do ostatniej strony trzyma nas w niepewności i z... nadzieją, że to wszystko jeszcze może się dobrze skończyć. Nie zdradzę jednak, jak się ten rejs skończy, bo zabrałabym Wam całą przyjemność czytania tej świetnej książki.