Aktualne, satyryczne, plakatowe, popowe i figuracyjne – takie jest malarstwo Lecha Mazurka. 16 października otwarcie jego wystawy.
Weźmy taką "Erikę”. To ostra wizualna satyra na Erikę Steinbach, niemiecką polityk, parlamentarzystkę Bundestagu członkinię CDU, i – co dla nas najważniejsze – przewodniczącą Związku Wypędzonych w Niemczech i inicjatorkę budowy Centrum Przeciwko Wypędzeniom w Berlinie.
Mazurek ukazuje ją jako męczennicę ze śladami stygmatów na dłoniach i z głową na tle złotej tarczy, przypominającej aureolę. Jakby ktoś miał wątpliwości, o co chodzi jej wizerunek zestawia z plakatowymi postaciami hitlerowskich żołnierzy o rozluźnionych spojrzeniach i gestach, lecz posturach gotowych natychmiast podjąć walkę z wrogiem.
W podobny formalnie sposób artysta rozprawia się z highlife'owo-style'owymi pretensjami Jolanty Kwaśniewskiej. Szydzi z nich obrazem ukazującym telewizyjny wizerunek celebrytki wmontowany w owalny kaboszon w centrum brytyjskiej flagi, nawiązując do powoływania się przez byłą prezydentową na znajomości na tamtejszym dworze królewskim.
Jednak obrazy Mazurka są czymś więcej niż plakatową publicystyką z graficznym ujęciem postaci, reklamową retoryką i "kolażowym” zestawianiem motywów. Są pełnowartościowym malarstwem przypominającym nieco figurację narracyjną lat 60. i nową figurację lat 80.
Obrazy lubelskiego artysty są malowane dość gęsto. Są bardzo dopieszczone w rozmaitych malarskich procedurach: przemalowaniach, nawarstwieniach, dyskretnym, ale wyrazistym operowaniu malarską materią. Szczególnie w ich tłach można dostrzec ślady licznych ciekawych zabiegów.
Warto przyjrzeć się im z bliska bez pośrednictwa ekranu komputerowego. Taka okazja nadarzy się w piątek w Galerii Pod Podłogą. Wernisaż wystawy zaplanowano na godz. 17. Adres: Krakowskie Przedmieście 62.