To karygodne, że ludzie, którzy mogą wpływać na postawy i zachowania innych jawnie negują szczepienia, odrzucając racjonalne argumenty – mówi prof. Mirosław Czuczwar, kierownik II Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii SPSK1 w Lublinie
• Czy wśród niezaszczepionych pacjentów, którzy trafiają z COVID-19 na pana oddział są medycy?
– Niestety, mamy takich pacjentów, w tym lekarzy i pielęgniarki. W ciągu ostatnich miesięcy mieliśmy kilkanaście takich osób. Trafiają do nas również niezaszczepieni przedstawiciele innych zawodów, które wiążą się ze społeczną odpowiedzialnością np. pracownicy naukowi i wykładowcy lubelskich uczelni, duchowni. Statystyki dotyczące ciężkiego przebiegu COVID-19 są zawsze takie same, więc również w tej grupie większość z tych pacjentów zmarła. Ostatnio zmarł na naszym oddziale wykładowca lubelskiej uczelni z wydziału nauk o zdrowiu. Wcześniej lekarka, tuż po urodzeniu dziecka. Nie szczepiła się, bo nie chciała zaszkodzić dziecku, mimo że szczepienia dla ciężarnych są wręcz wskazane. Kobiety w ciąży bardzo ciężko przechodzą COVID-19 i wielu z nich nie jesteśmy w stanie uratować. Teraz na naszym oddziale jest lekarz, który walczy o życie. To karygodne, że ludzie, którzy mogą wpływać na postawy i zachowania innych jawnie negują szczepienia, odrzucając racjonalne argumenty.
• Z czego to wynika?
– To złożone zjawisko, które nie dotyczy tylko medycyny, ale też np. ekonomii. Niestety, jest spora grupa ludzi, którzy generalnie mają antysystemowe podejście i są bardziej podatni na szkodliwe zjawiska, jak właśnie ruch antyszczepionkowy, piramidy finansowe czy parabanki, mimo że na każdym kroku można trafić na ostrzeżenia. To są jednak irracjonalne zachowania, dlatego tak trudno z nimi walczyć. Jeśli ktoś odrzuca autorytet i argumentację specjalistów, a wierzy w prymitywny przekaz, który ma wywołać lęk, to trudno z nim w ogóle dyskutować. Co jednak ciekawe, zdarzają się pacjenci, którzy w momencie ciężkiej choroby oczekują pomocy od tych, których argumenty wcześniej odrzucali. Niestety niektórzy bronią swoich teorii do końca. Jestem jeszcze w stanie zrozumieć ludzi, którzy nie mają fachowej wiedzy czy doświadczenia. Nie do zaakceptowania jest jednak fakt, że robią to również wykształceni medycy.
• Jakich argumentów używają?
– Takich, które nie mają nic wspólnego z wiedzą medyczną. Słyszałem już przeróżne teorie, na przykład, że szczepienia są kompletnie niepotrzebne, bo wystarczy się zdrowo odżywiać, stosując np. dietę wegańską lub koktajle witaminowe. Zadzwoniła do mnie też ostatnio lekarka anestezjolog, która pracuje w jednym z dużych lubelskich szpitali. Usłyszałem, że za bardzo ufam nauce. Często słyszę od pacjentów, że lekarz odradził szczepienie, bo powoduje bezpłodność. To jest niewiarygodne. Niestety, winę za takie zjawiska ponosi po części środowisko lekarskie.
• W jakim sensie?
– Praktyki paramedyczne np. homeopatia czy „leczenie” przy pomocy biorezonansu stosowane przez niektórych lekarzy, nie były nigdy jednoznacznie potępione. Trudno oczekiwać, że w przypadku pandemii SARS-CoV-2 taki lekarz zacznie nagle opierać się na wiedzy medycznej, skoro wcześniej tego nie robił. Wręcz przeciwnie, jest to pole do szerzenia kolejnych szkodliwych teorii. Tacy lekarze nie powinni mieć w ogóle kontaktu z pacjentami, a chorzy powinni mieć jasny przekaz, co jest szkodliwe, a co może pomóc. Osobna kwestia to podejście administracji szpitali do kwestii szczepień pracowników.
• Jak to wygląda w naszym województwie?
– Tam, gdzie dyrekcja, szefowie oddziałów, pielęgniarki oddziałowe angażują się i nadzorują proces szczepień, większość pracowników jest zaszczepiona. Przykład i jasny przekaz powinien iść „z góry”. Konieczna jest nawet pewnego rodzaju presja. Na moim oddziale ponad 90 proc. pracowników przyjęło już trzecią dawkę szczepionki. Na podobnie wysokim poziomie są szczepienia przeciwko grypie. Są jednak szpitale w naszym województwie, gdzie zostało to odpuszczone i poziom szczepień jest znacznie poniżej norm typowych dla krajów wysoko rozwiniętych. Dotyczy to przede wszystkim placówek powiatowych, choć nie tylko.