Lubelszczyzna to przecież najlepsze miejsce do robienia biznesu - mówi Tomasz Ćwiek, dyrektor inwestycyjny spółki Aliplast i tłumaczy dlaczego znana firma nie przeniesie się do Warszawy.
W tamtym roku Aliplast świętował 20-lecie. Jaką pozycję udało się wypracować w tym czasie?
– Zarówno w Polsce, jak i w Europie utrzymujemy mocną, drugą pozycję jako systemodawcy systemów aluminiowych. Dostarczamy je na cztery kontynenty. Kompleksowe rozwiązania z zakresu stolarki okienno-drzwiowej i fasadowej trafiają do kilkunastu krajów w tym: Słowacji, Czech, Rumunii, Bułgarii i krajów nadbałtyckich, Bałkanów,Stanów Zjednoczonych, Kanady, a także do Australii i Kambodży.
No właśnie. Pandemia, wojna w Ukrainie, inflacja, wzrost cen mediów. Jak bardzo was to dotknęło?
– Żyjemy w bardzo nieprzewidywalnych czasach. Ponieważ świat się nieustannie zmienia to naszym głównym celem jest nadążanie i oczywiście wyprzedzanie tych zmian. Podam przykład. Każdego roku, w listopadzie układamy biznesplan na cały następny rok. Ale pierwszego roku z Covid 19 biznesplan zmienialiśmy aż pięć razy. W kwietniu 2020 r. musieliśmy zaciągnąć, podobnie jak cały świat, hamulec. Ale nawet wtedy nikt z nas nie pracował zdalnie. Nawet biuro w myśl zasady „wszystkie ręce na pokład.. Chwilę później naszym głównym problemem było to, żeby nadążyć za sukcesem. Bo to był boom. Ponieważ w niektórych państwach zakłady produkcyjne stawały, my mieliśmy 30-procentowe wzrosty zamówień. Stanęliśmy przed wyzwaniem, jakim było zapewnienie odpowiedniej przestrzeni magazynowej, a nie było to łatwe, gdyż pandemia zamroziła niektóre inwestycje, takie jak na przykład budowa nowej, kolejnej hali. Tutaj należą się wielkie podziękowania dla całego zespołu, w szczególności dla pracowników z produkcji, którzy pomimo panującego strachu byli z nami i realizowali plany produkcyjne. To dzięki nim przetrwaliśmy. Zawsze powtarzamy, że nasza firma to LUDZIE i to nasz największy potencjał.
A wracając do wzrostu cen…
– Poniekąd jesteśmy jeszcze zabezpieczeni, bo mieliśmy podpisane wieloletnie kontrakty. Podwyżki o 100 czy 200 procent za prąd, o których mówiło się głośno, na szczęście nas ominęły. Chronieni jesteśmy także w tym roku i zobaczymy, co będzie dalej. Natomiast faktycznie to wszystko przekłada się na to, że trudniej teraz prowadzić biznes. Trudno też pogodzić nasze problemy w tym zakresie z problemami pracowników, którzy też przecież płacą wyższe rachunki. A zatrudniamy blisko tysiąc osób. Musieliśmy im zbilansować wzrosty kosztów życia poprzez podwyżkę wynagrodzenia. Dodatkowo staramy się raz do roku o podwyżki dla wszystkich pracowników. Solidarnie. Oczywiście są też indywidualne podwyżki wynikające np. ze stażu pracy czy z zaangażowania danego pracownika.
Musimy też, biorąc np. pod uwagę sytuację geopolityczną, w tym sytuacje w Ukrainie, być na bieżąco, czekać, obserwować i reagować podejmując bardzo szybkie działanie korygujące. Ale patrzymy w przyszłość optymistycznie. Być może w Polsce sprzedaż trochę wyhamowała, ale ratuje nas eksport. Poza tym nasza firma ma dosyć długi czas reakcji na to, co się dzieje globalnie. Umowy np. z inwestorami podpisujemy często na dłuższy okres czasu. Produkcja i kompletacja systemów, potem prefabrykacja stolarki często trwa jeszcze jak trwa budowa.
Powiedział pan, że musicie czekać i obserwować. A co z inwestycjami? Czy to dobry czas na inwestowanie?
– W tym roku mamy 70 mln zł na inwestycje dotyczące kontynuacji rozpoczętych już projektów i to bardzo wysoki poziom. Realizacje tych projektów to II- III kwartał tego roku. W trakcie będziemy analizować, które projekty możemy zamrozić i przesunąć realizację na rok 2024. Z jednej strony są decyzje o inwestowaniu, ale jest też rozsądek. Można powiedzieć, że codziennie zadajemy sobie te samo pytanie wydawać teraz pieniądze czy poczekać rok, zaoszczędzić parę milionów i zobaczyć, co się wydarzy na rynku.
A co udało się zrealizować ostatnio?
– W tym roku zakończyliśmy i odebraliśmy budowę hali, o powierzchni 5 500 mkw. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy będziemy odbierać kolejny zakład o powierzchni 6 tys. mkw. A dziś całość Grupy Aliplast Polska ma już 70 tys. mkw. powierzchni produkcyjno-magazynowej, więc będzie tylko lepiej. Naszym atutem i przewagą rynkową jest to, że wszystko mamy pod jednym dachem i na jednym poziomie. A to oznacza, że nie ponosimy dodatkowych kosztów związanych np. z transportem między magazynem a zakładem produkcyjnym. Po drugie, jeśli trzeba przewieźć profile wyciskane do obróbki powierzchniowej nie wiąże się to z dodatkowymi kosztami związanymi z pakowaniem, transportem i z rozładunkiem. Po trzecie, dzięki takim rozwiązaniom logistycznym możemy zaoferować klientom znacznie krótszy czas realizacji niż konkurencja.
Dodatkowo Aliplast uruchomił nowe linie produkcyjne, wprowadzając na rynek nowy segment produktów: żaluzje fasadowe SunFAs, pergole bioklimatyczne NUUN czy nowoczesne systemy osłonowe typu zip Screen. Cały czas obserwujemy trendy na rynku i dostosowujemy, często rozszerzając swoją ofertę.
Nie myśleliście nigdy pokusy żeby zmienić siedzibę? Wymienić Lublin na Warszawę?
– Swoją działalność Aliplast rozpoczynał przy ul. Diamentowej. Wraz z rozwojem firmy oraz rozbudową parku produkcyjno-technologicznego koniecznie potrzebowaliśmy przestrzeni do rozwoju, a taką w Lublinie zapewniała Strefa Ekonomiczna. A Lubelszczyzna to przecież najlepsze miejsce do robienia biznesu. Bo nasz biznes jest wyjątkowy. Mamy bardzo spłaszczone struktury zarządu, co pozwala nam na efektywniejsze podejmowanie decyzji niż w korporacjach. Może dlatego nie zależy nam na lokalizacji w stolicy. Zamiast myśleć o tym, jesteśmy bardziej skoncentrowani na relacjach międzyludzkich wewnątrz firmy. Jesteśmy grupą kapitałową z większościowym udziałowcem jakim jest fundusz inwestycyjny ale staramy się zachować standard firmy bardziej rodzinnej. To pozwala na szybsze podejmowanie decyzji, a za decyzyjnością idzie sukces. Nie mamy rady nadzorczej, a zarząd składa się dosłownie z kilku osób dlatego podejmowanie decyzji przed jakąkolwiek inwestycją jest u nas parę razy szybsze niż u konkurencji, dlatego właśnie tak dobrze radzimy sobie ze zmianami.
Skoro jesteście tak zakorzenieni w Lubelszczyźnie to czy tu prowadzicie działania związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu?
– To jeden z najlepszych obszarów działalności! Nazywam to niepoliczalnym szczęściem. Dwa lata temu zauważyliśmy, że jesteśmy już tak dużą firmą, że nasze oddziaływanie na ludzi i na otoczenie może być naprawdę duże. Oczywiście to wymaga ekstra pracy i nie jest takie proste. Mimo to pomagamy i chcemy pomagać, bo widzimy sens angażowania się i cieszy nas to, co możemy zrobić dla lokalnej społeczności. Dlatego nasza Grupa zadecydowała, że czas sformalizować wszystkie nasze działania i powstała Fundacja Grupy Aliplast. Po roku działania widzimy, że rozstrzał w zrealizowanych projektach był od A do Z. Wciąż analizujemy na czym się skupić, co dla nas i dla otoczenia jest najkorzystniejsze i najważniejsze. W ubiegłym roku zrealizowaliśmy projekt „Aliplast bieg na 5 biegniemy dla Ukrainy”, a w tym roku będą już dwa biegi. Współpracujemy z Fundacją Rozwoju Sportu. A pierwszy bieg odbędzie się już w kwietniu i oczywiście cel będzie charytatywny. Fundacja ma zaplanowanych wiele innych aktywności do końca roku. Niektóre z nich, na przykład Charytatywny Turniej w Piłce Nożnej organizujemy już po raz drugi, i chcemy aby była to impreza cykliczna. Wykorzystując naszą rozmowę chciałbym zaprosić wszystkich do udziału w naszym projekcie - gramy już 13 maja. Cały czas jesteśmy gotowi też na coś nowego i czekamy na chętnych, którzy przyjdą z pomysłami na to, co powinniśmy zrobić żeby szerzyć dobro.