Motor przegrał w sobotę na wyjeździe z Sokołem Ostróda 0:1. I znowu znalazł się blisko strefy spadkowej - na 15 miejscu. Jak zawody oceniają trenerzy obu ekip?
Mirosław Hajdo (Motor Lublin)
– Na pewno spotkanie nie było takie dobre w naszym wykonaniu, jak poprzedni mecz. Samo tempo i zaangażowanie obu zespołów było na wysokim poziomie. Do momentu awarii światła bardzo dobrze to wyglądało z naszej strony. Później z biegiem czasu jakbyśmy oddali inicjatywę. Po przerwie nic nie wskazywało na to, że stracimy bramkę, bo gospodarze nie mieli sytuacji. Stały fragment gry uderzony bardzo dobrze i piłka niestety nie została przez nas przecięta, a to skończyło się bramką. Chcieliśmy odrobić stratę, ale się nie udało. Nastawialiśmy się na to, żeby zagrać dobre spotkanie, bo chcieliśmy zapunktować w Ostródzie. Uważam, że było nas na to stać, żeby nie przegrać z Sokołem. Myślę, że brakowało nam trochę szczęścia w początkowych meczach, teraz próbujemy gonić i odrabiać punkty. Mamy do końca kilka spotkań i wierzę w to, że zapunktujemy za trzy. Zwłaszcza w dwóch najbliższych spotkanaich u siebie. Ta liga jest trudna i nikt nie składa broni. Wystarczy wygrać dwa-trzy spotkania i doskoczyć do szóstki, a miejsca 1-6 mogą dać awans.
Piotr Jacek (Sokół Ostróda)
– To był bardzo ciężki mecz, a przeciwnik na początku przycisnął. Awaria światła chyba wyszła nam na dobre, bo jak wróciliśmy na boisko to graliśmy inaczej. Trochę pewniej, byliśmy częściej na połowie przeciwnika, a spotkanie się wyrównało. Wiadomo, w jakiej sytuacji są oba zespoły, grają ze zmiennym szczęściem. Nam zdarzyło się drugi raz, że wygraliśmy dwa mecze z rzędu. Myślę, że u nas i u rywali potencjał jest podobny. Motor na pewno bardzo dużo krótkiego grania, my gramy prostszymi środkami. Stworzyliśmy sytuację po stałym fragmencie. Piłka wpadła do siatki, potem czerwona kartka. Należało tylko sprawić, żeby nie wróciły stare demony z meczu z Kaliszem, kiedy w przewadze jednego zawodnika nie potrafiliśmy wygrać. Szkoda kontry trzech na bramkarza. To był jednak taki mecz, który trzeba było wyszarpać i wywalczyć i to nam się udało. Jest takie powiedzenie, że atakiem wygrywa się mecze, a obroną turnieje i mistrzostwa. Coś w tym jest.