Kto przygotował mieszkanie na wynajem w okresie wzmożonego popytu studenckiego w 2006 roku może się dziś cieszyć z podwojenia zainwestowanego kapitału. Taki wynik można było uzyskać nawet po odliczeniu wszystkich kosztów. Należy jednak pamiętać, że jest to inwestycja długoterminowa.
Szacunki NBP sugerują, że w I kwartale 2019 r. nawet ponad 40 proc. nowych mieszkań mogło zostać kupionych w celach inwestycyjnych.
Mieszkanie i długo, długo nic
W tym porównaniu – przynajmniej w krótkim terminie - mieszkania są bezkonkurencyjne. – Wszystko dlatego, że dziś na ich wynajmie nawet po potrąceniu wszystkich kosztów i podatków można zarobić 3-4 razy więcej niż na przeciętnej bankowej lokacie – wyjaśnia Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. – Do tego mieszkanie w dłuższym terminie powinno zyskiwać na wartości, a jego zakup można finansować relatywnie tanim dziś kredytem.
Oczywiście w tej beczce miodu jest też trochę dziegciu. Po pierwsze nikt nie daje nam gwarancji, że mieszkanie, które kupimy, uda się w przyszłości sprzedać z zyskiem. Może się też okazać, że na jego wynajmie zarobimy mniej niż pierwotnie zakładaliśmy, a do tego pewne jest, że kiedyś raty dziś zaciąganych kredytów w końcu wzrosną.
Podwojenie kapitału
Warto jednak rozważyć konkretny przykład. Załóżmy, że inwestor kupił popularne 50-metrowe mieszkanie w Warszawie i przygotował je na tzw. sezon wysoki, czyli trzeci kwartał, kiedy mieszkań szukają tysiące studentów, ale też rodziny z dziećmi czy po prostu pracownicy zmieniający miejsce zamieszkania po wakacjach. Najstarsze dostępne dane banku centralnego pozwalają przeprowadzić symulację od 2006 roku. Efekt?
– Ktoś, kto kupił mieszkanie 13 lat temu, może dziś cieszyć się podwojeniem zainwestowanego kapitału – o ile oczywiście zdecydowałby się posiadane lokum sprzedać i tym samym zrealizować zysk wynikający ze wzrostu wartości nieruchomości – wylicza Bartosz Turek.
Z danych NBP wynika, że 50-metrowe lokum można było w trzecim kwartale 2006 roku kupić za około 312 tysięcy złotych. To o wiele taniej niż dziś.
Cena to nie wszystko
Kupując mieszkanie trzeba jednak przygotować się także na niemałe koszty dodatkowe - podatek od czynności cywilnoprawnych, taksę notarialną, opłaty sądowe czy prowizję pośrednika. Do tego przygotowując mieszkanie na wynajem należy lokal przynajmniej odświeżyć i częściowo wyposażyć. Dlatego w prezentowanych szacunkach założono, że wszystkie dodatkowe koszty pochłoną 10 proc. ceny kupowanej nieruchomości. Do wcześniej wspomnianej ceny zakupu mieszkania należy więc dodać wydatki na obsługę transakcji i przygotowanie mieszkania do wynajęcia, co powinno pochłonąć ponad 31 tys. zł.
Przejdźmy teraz do zysków. W szacunkach zakładamy, że na konto właściciela mogłyby trafić w ciągu pierwszego roku ponad 19,4 tys. zł tytułem czynszu (wg NBP średnia stawka czynszu netto wynosiła wtedy około 36 złotych za mkw. miesięcznie). Jest to kwota po potrąceniu opłat administracyjnych i uwzględniająca to, że lokal stał pusty przez jeden miesiąc w roku.
Od przychodów z najmu trzeba oczywiście też zapłacić podatek i uwzględnić konieczność budowania funduszu na przyszłą modernizację lokalu.
– Nawet jednak odliczając od przychodu 8,5 proc. i robiąc odpis na poziomie 5 proc. rocznego przychodu na przyszły remont, otrzymujemy 16,6 tysięcy zysku z wynajmu w pierwszym roku – wylicza Bartosz Turek.
Kolejne lata powinny być pod tym względem coraz lepsze za sprawą rosnących czynszów wynajmu. Warto podkreślić, że stawka za wynajem metra kwadratowego mieszkania w stolicy szacowana była pod koniec 2018 roku na ponad 50 złotych miesięcznie – wynika z danych banku centralnego. W efekcie wynajem tego samego lokalu w latach 2017-19 powinien dać zarobić około 22 - 24 tys. zł netto rocznie. W sumie przez 13 lat inwestor z tytułu wynajmu powinien zainkasować około 260 tysięcy złotych i to już po potrąceniu kosztów oraz podatków, uwzględnieniu okresów niewynajęcia i budowania funduszu na modernizację mieszkania (przez 13 lat zebrałoby się w nim prawie 17 tys. złotych).
Gdyby tego było mało, to najnowsze dostępne dane (za pierwszy kwartał 2019 r.) sugerują, że 50 metrów mieszkania w Warszawie kosztowało około 419 tysięcy. To znaczy, że nawet po potrąceniu kosztów transakcyjnych poniesionych na początku przygody z wynajmem, inwestor mógłby dziś zrealizować zysk ze sprzedaży nieruchomości na poziomie 76 tys. złotych.
Mieszkanie lepsze niż lokata
Zakładając regularnie przeciętne kwartalne lokaty od 3 kwartału 2006 roku do 1 kwartału 2019 roku można było zarobić około 44 proc. po opodatkowaniu - wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane NBP. Można więc uogólnić, że podjęcie ryzyka zakupu mieszkania na wynajem pozwoliło przez kilkanaście lat zarobić ponad dwa razy więcej niż przeciętna bezpieczna bezobsługowa bankowa lokata. Drugim dogodnym momentem do zakupu mieszkania na wynajem był rok 2013. To wtedy Rada Polityki Pieniężnej była w trakcie cięć stóp procentowych, co przełożyło się na poprawę koniunktury na rynku mieszkaniowym. Z czasem zaczęły też rosnąć ceny mieszkań. I tak 50-metrowe stołeczne lokum można było w trzecim kwartale 2013 roku kupić za 349 tysięcy złotych, a dziś warte byłoby ono około 70 tysięcy złotych więcej.