Skończyć studia, znaleźć pracę, kupić mieszkanie i założyć rodzinę – a wszystko jak najszybciej. Taki plan to najbardziej standardowe rozwiązanie na wejście w dorosłość. Ale nie zawsze szybki zakup mieszkania będzie najlepszym rozwiązaniem.
Rozważania nad kupnem własnego lokum należy zacząć od szczerej odpowiedzi na kilka fundamentalnych pytań: Czy jest mi ono niezbędne? Czy jestem gotowy do zamieszkania na swoim? Czy właśnie tego chcę?
– Na tym etapie należy m.in. przeanalizować obecne koszty mieszkania i porównać z wydatkami na zakup własnego lokalu – radzi Marcin Krasoń, główny analityk firmy Home Broker. – W niektórych przypadkach może wyjść na to, że najlepszym rozwiązaniem będzie inwestycja w nieruchomość, w innych zaś lepiej będzie pozostać przy stanie obecnym.
Częstym argumentem za kupnem własnego lokalu jest to, że wynajmując, płacimy pieniądze komuś, tymczasem kupując własne mieszkanie wydajemy środki budowanie własnego majątku.
– To w dużej mierze prawda, choć należy pamiętać o tym, że spłacając kredyt nie tylko przetwarzamy pieniądze w kolejne ułamki własnego mieszkania, ale i ponosimy koszt odsetek na rzecz banku – dodaje Krasoń.
Dobrym momentem na zakup pierwszego mieszkania jest ustabilizowanie sytuacji życiowej. Niektórzy młodzi ludzie często zmieniają pracę i nie do końca wiedzą, gdzie będą mieszkać. Dopiero gdy osiądziemy gdzieś na stałe, warto rozejrzeć się za własnym mieszkaniem. Bardzo istotne jest też, by mieć stabilną sytuację zawodową, bo to da nam finansowe bezpieczeństwo pozwalające na uniesienie ciężaru finansowania nieruchomości.
– Czynnikiem, który w przypadku wielu klientów decyduje o zakupie pierwszego mieszkania, jest założenie rodziny – ocenia Krasoń. – Zapewnienie dachu nad głową dzieciom to ma wielu osób najwyższy priorytet. Choć wynajmowany lokal też przed deszczem i zimnem ochroni, to posiadanie własnego mieszkania pozwala spać spokojniej.
Kalkulacja ponad emocjami
Kupowanie mieszkania na siłę nie jest dobrym pomysłem. Takie argumenty jak: „bo wypada”, „bo inni kupują” czy „bo to już czas” są czysto emocjonalne i nie mają nic wspólnego z chłodną i logiczną kalkulacją. Ale całkowite odcinanie się od emocji też nie jest wskazane. Najlepiej poszukać kompromisu.
– Czasem ludzie decydują się na zakup pierwszego mieszkania, bo trafili na okazję, która jest spełnieniem ich marzeń. Jeśli daną osobę na to stać, to zakup wydaje się być naturalnym krokiem – dodaje Krasoń. – Kluczowym i niezbędnym kryterium decyzji o zakupie mieszkania powinno być to, czy nas na nie stać.
Nie jest to takie jednoznaczne, jak mogło by się wydawać. Najprostszy wyznacznik tego, czy kogoś na coś stać, to fakt posiadania odpowiedniej kwoty w gotówce. Ale dla młodych Polaków gotówka na mieszkanie to mrzonka, zatem „stać” czy „nie stać” rozpatrujemy częściej w kategorii wysokości raty kredytowej. Tu jednak zalecana jest duża doza ostrożności jeśli chodzi o szacowanie swojej zdolności kredytowej.
– Mamy obecnie najniższe stopy procentowe i oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w historii – zwraca uwagę Krasoń. –W efekcie uzyskanie kredytu na wysoką kwotę jest dość łatwe, spłacanie rat takiego kredytu też wielu osobom nie będzie sprawiać kłopotów.
Taki stan na rynku nie musi jednak trwać wiecznie. Wzrost stóp procentowych o 100 punktów bazowych, który zapewne pociągnąłby za sobą podobną podwyżkę oprocentowania kredytów, oznacza wzrost miesięcznej raty kredytu na 300 tys. zł na 30 lat o 175 zł. Dwukrotnie większa zmiana, czyli powrót do poziomu stóp ze stycznia 2013 r. to już miesięczne obciążenie rosnące o ponad 360 zł w stosunku do dzisiejszego poziomu, czyli o jedną czwartą.