Za te same pieniądze para młodych ludzi kupi w Łodzi mieszkanie o 10 mkw. większe niż w Lublinie.
Planując przeprowadzkę do innego miasta na studia lub zmianę miejsca zamieszkania już po zostaniu magistrem, lublinianie staną więc przed dylematem: mieszkanie lepiej wynająć czy kupić? Ta druga opcja będzie bardziej opłacalna dla osób, które planują z niego korzystać przez okres dłuższy niż kilkanaście miesięcy. Gdy w lokalu planujemy mieszkać krócej, warto go raczej wynająć.
Przed przeprowadzką warto sprawdzić, czy na zmianie miejsca zamieszkania zarobimy, czy może będziemy musieli do przeprowadzki dopłacić.
Własne "M” to inwestycja
Koszt, z jakim musi liczyć się najemca, jest porównywalny z wysokością raty kredytowej. Dlatego kupno mieszkania stanowi realną alternatywę dla wynajmu również dla osób, które właśnie ukończyły naukę, podjęły pierwszą pracę i rozglądają się za własnym "M”.
W Lublinie za wynajem kawalerki (30-35m2) zapłacimy od 1050 do 1250 zł miesięcznie. Dla porównania, rata kredytu mieszkaniowego we frankach, zaciągniętego przez dwie młode osoby tuż po studiach na zakup lokalu o wartości 215 tys. zł (około 35 m2) wyniesie około 1075 zł.
Z danych MultiBanku wynika, że na różnicach cen nieruchomości skorzystają mieszkańcy Lublina, którzy planują wyprowadzić się np. do Łodzi, Katowic, Torunia, Szczecina czy Białegostoku. Tam ceny mieszkań są niższe. Za 215 tys. zł para młodych ludzi może w Łodzi kupić 45-metrowe mieszkanie. Będzie na tym mogła jeszcze… zarobić. Analitycy rynku zgodnie twierdzą, że w przyszłości najbardziej dynamicznych wzrostów cen mieszkań możemy spodziewać się właśnie tam, gdzie dzisiaj są one najniższe - w Łodzi i Katowicach. Obie aglomeracje dynamicznie się rozwijają.
Ceny nowych mieszkań spadły, ale wzrosną
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w pierwszym półroczu 2008 roku firmy deweloperskie oddały do użytku prawie 28 tys. nowych mieszkań. To niemal dwa razy więcej niż przed rokiem. Sprzedać udało się mniej niż połowę z tych mieszkań - około 13,5 tys. lokali.
Jednocześnie na rynku wtórnym pojawiła się spora liczba mieszkań nowych z tzw. drugiej ręki, sprzedawanych przez inwestorów, którzy kupili mieszkanie od developerów w okresie najbardziej dynamicznych wzrostów cen, a dziś decydują się spieniężyć inwestycję.
- Obserwujemy spadek zakupów w celach spekulacyjnych i znaczny wzrost zakupów docelowych. Dlatego w dłuższej perspektywie, tj. po wyczerpaniu się zapasów nowych mieszkań na rynku wtórnymi i wstąpieniu Polski do strefy euro, przewidujemy stopniowy wzrost cen nieruchomości, zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym. Wyjątek mogą stanowić mieszkania z "wielkiej płyty” i stare budownictwo. Tu możemy spodziewać się dalszych obniżek - mówi Małgorzata Matyjas z Wydziału Planów Finansowych w MultiBanku.