Już w czwartek miejscy radni mają zatwierdzić program finansowania z kasy miasta zabiegów in vitro dla par bezskutecznie starających się o dziecko. Ratusz zakłada, że przez trzy lata urodzi się dzięki temu 36 dzieci. Miasto przeznaczy na to 1,5 mln zł.
O skorzystanie z miejskich dopłat mogłyby się starać „pary pozostające w związku małżeńskim lub partnerskim”, u których leczenie niepłodności nie przyniosło efektem. Warunkiem jest, by kobieta była w wieku od 25 do 40 lat i miała „rezerwę jajnikową pozwalającą przeprowadzić stymulację jajeczkowania”.
Miasto chce postawić również dodatkowe warunki. Po pierwsze: para starająca się o dofinansowanie musi mieszkać w Lublinie od 12 miesięcy do chwili starania się o miejskie wsparcie. Drugi: para musi płacić podatki na terenie Lublina.
Program, nad którego zatwierdzeniem ma głosować w czwartek Rada Miasta, przewiduje dofinansowanie do dwóch zabiegów u pary. Kliniki wykonujące zabiegi mają być wybrane przez miasto w konkursie. Ratusz zakłada, że miejski program dopłat do in vitro będzie działać przez trzy lata. W każdym roku mogłoby do niego przystąpić 50 par, czyli w sumie 150 par.
Ratusz zakłada również, że ciążę uda się uzyskać u co czwartej spośród par zakwalifikowanych do miejskiego programu dofinansowania zapłodnienia pozaustrojowego. Na tej podstawie przyjęto, że przez trzy lata uda się powołać na świat 36 dzieci.
Na sfinansowanie programu władze Lublina miałyby przeznaczyć w sumie 1,5 mln zł, po pół miliona rocznie, począwszy od przyszłego roku.
O wprowadzenie w Lublinie miejskiego systemu dopłat upominały się środowiska kobiece. W 2019 r. złożyły petycję w tej sprawie, a Rada Miasta uznała jej słuszność. Potem Urząd Miasta zlecił opracowanie programu medycznego prof. Sławomirowi Wołczyńskiemu z Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.