Od lewej na dole: Zakład Fizjoterapii SPSK4; Targ „Rynek Bronowice”
Jak wygląda miasto? Pozornie każdy z nas potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie bez problemu. W rzeczywistości jednak miasto to suma doświadczeń, spojrzeń, wrażeń. Miasto jest takie jakim widzą go wszyscy jego mieszkańcy, w każdym momencie – napisali organizatorzy akcji i po raz trzeci zaprosili do podzielenia się swoim dniem.
Zasady były proste. Wczoraj trzeba było sfotografować swoją ulicę, widok z okna, siebie, bliskich, pupili. Cokolwiek co jest ważną częścią dnia. I wrzucić do sieci. Zdjęcia czy nagrania staną się częścią multimedialnej opowieści internetowej.
– Nie zmieniło się to, że obserwację dnia zaczęliśmy po północy od Bramy Grodzkiej, w której o tej porze pracuje Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN. Ale już przygotowanie wydarzenia było inne. Porozumiewaliśmy się zdalnie, każdy z nas był w innym miejscu. Nie ma gęstego scenariusza, umówionych spotkań, aż tylu miejsc w których pojawiają się osoby od nas, zaangażowane w realizację. W tym roku większy ciężar spoczywa na mieszkańcach, na ich relacjach. I oprócz postów na Facebooku i e-maili które dostajemy, wykorzystujemy Instagram – mówi Alina Januszczyk, koordynatorka Domu Słów, który po raz trzeci zaprosił lublinian do zarejestrowania jakiegoś momentu swojego dnia.
Wczorajsza data okazała się idealna. Jeszcze widać stan pandemii ale już jesteśmy po kolejnym etapie „odmrażania” i miasto trochę ożyło. Pracownicy i osoby wiązane z Domem Słów poruszali się po Lublinie, fotografowali ale „bez kontaktu” z bohaterami. Była też umówiona wcześniej grupa uczestników, których poproszono o zrobienie zdjęcia i relację z miejsca gdzie przebywają. Reszta to odzew internautów.
– Mam wrażenie, że koronawirus ujednolicił nam życie. Wszyscy mówią o maseczkach, zachowywaniu dystansu. Że na początku epidemii było najgorzej ale teraz wszystko wraca do normy. Ludzie w sklepach, zakładach usługowych czy osoby, które pracują zdalnie mają podobne spostrzeżenia jak te w innych sklepach, innych zakładach czy inni pracownicy zdalni. Dzień jest spokojny, refleksyjny. Nie ma spontanicznych spotkań, ciekawych historii, które się słyszy w czasie bezpośredniej rozmowy. Chodzę po mieście ale nikogo nie zaczepiam, nie pytam. Fotografuję, dodaję komentarz do zdjęcia ale mam obraz tylko z mojej perspektywy. Jest o wiele mniej emocji. Nie ma żywej energii – ocenia Magdalena Krasuska z Domu Słów, która kolejny raz bierze udział w #1dzienLBN.