W drugiej kolejce Edach Budowlani Lublin ulegli na swoim stadionie z Up Fitness Skrze Warszawa 24:27. Po pierwszej połowie lublinianie przegrywali 17:19
Wynik do przerwy był identyczny jak w spotkaniu obu drużyn wiosną. W kwietniu na stadionie w Lublinie także było 17:19. Tamten mecz mógł zakończyć się nawet wygraną gospodarzy, gdyby w ostatniej akcji rzut karny wykorzystał Smilko Debrenliev. Bułgar nie trafił między słupy i cztery punkty pojechały wówczas do stolicy. Scenariusz punktowy powtórzył się w sobotę. Choć początek rywalizacji lubelsko-warszawskiej był bardzo obiecujący.
Od początku widać było, że gospodarze byli bardzo motywowani. Miejscowi chcieli zrewanżować się za przegraną z kwietnia. Poza tym, mieli dość chwalenia za dobry występ na inaugurację w Sochaczewie przeciwko Orkanowi. Podopieczni trenera Hendrika Wentzela przegrali jednak 22:23, ale pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Chcieli aby mecz ze Skrą zapisany został już po stronie wygranych. A Skra? Każdy, kto oglądał spotkanie bezpośrednio na stadionie lub za pośrednictwem mediów mógł odnieść wrażenie, że goście niczym wytrawny bokser przetrzymali ciosy gospodarzy w początkowej fazie meczu, by następnie sami zadać decydujące trafienia.
Przez 30 minut lublinianie mogli „szaleć”, gdyż Skra im na to pozwoliła. Już w piątej minucie pięć punktów zdobył z przyłożenia Dominik Tomaszewski. Problemów z podwyższeniem nie miał James Campbell i Edach Budowlani prowadzili 7:0. Kilka minut później Campbell trafił między słupy z rzutu karnego i było już 10:0. Pojawiły się uśmiechy na twarzach i brawa kibiców. Up Fitness Skra otrząsnęła się z optycznej przewagi lublinian i wykorzystując ich błędy zdobyła siedem punktów (przyłożenie i podwyższenie). Po pół godzinie gry lublinianie odpowiedzieli kolejną „siódemką” – przyłożenie Michała Musura i podwyższenie Campbella – na świetlnej tablicy zrobiło się 17:7. W końcówce pierwszej odsłony warszawianie zdołali odpowiedzieć dwoma kolejnymi przyłożeniami i podwyższeniem. Efektem było objęcie prowadzenia 19:17.
Drugą połowę lublinianie przegrali 7:8, a cały mecz 24:27. Górą było doświadczenie gości. – W meczu było sporo walki, o czym sam mogłem przekonać się na własnej skórze. Było to kolejne spotkanie na styku. Szkoda, że go nie wygraliśmy. Mam nadzieję, że już w kolejnym meczu odniesieniem pierwszej ligowe zwycięstwo – mówi kapitan lubelskiego zespołu Michał Musur.
Edach Budowlani Lublin – Up Fitness Skra Warszawa 24:27 (17:19)
Punkty dla Edach Budowlanych: Musur 10, Campbell 9, Tomaszewski 5.
Punkty dla Up Fitness Skry: Fihaki 10, Halaifauna 7, Kasiński 5, Struss 5.
Edach Budowlani: Potgieter, Skałecki, Vorster, Król, Jasiński (69 Rudziński), Nyakufaringwa, Tomaszewski, Musur, Kazembe, Campbell, Kasprzak, Węzka, Psuj, Dec, Grabowski.
Up Fitness Skra: Kosiorek (69 Majcher), Maciejewski, Kostałkowski, Janeczko (73 Matusewicz), Botha, O'Neil, Gołuchowski, Cal (69 Shalaiev), Struss, Żółkowski (73 P. Chain), Kasiński, Halaifonua, Fihaki, Ł. Chain, Mangongo.
Żółte kartki: Skałecki (Edach Budowlani) – Halaifonua (Up Fitness Skra).
Sędziował jako główny: Mateusz Ingarden (Kraków).