Do wakacji został jeszcze prawie miesiąc, ale Związek Nauczycielstwa Polskiego już dziś apeluje o rozpoczęcie intensywnych przygotowań dotyczących prowadzenia zdalnego nauczania w nowym roku szkolnym. To odpowiedź na słowa ministra edukacji, który wielokrotnie przyznawał, że takiego scenariusza nie można wykluczyć.
Lekcje stacjonarne zawieszone są do 7 czerwca. Uczniowie klas I-III szkół podstawowych mogą jednak brać udział w zajęciach opiekuńczo-wychowaczych. Ósmoklasiści i maturzyści mogą brać udział w indywidualnych konsultacjach, a od poniedziałku taką możliwość będą mieli też pozostali uczniowie. Wszystko po to, by możliwe było poprawianie stopni, jakie pojawią się na świadectwach.
- Jeśli będzie taka konieczność, w nowym roku szkolnym będziemy kontynuować nauczanie na odległość – zapowiada minister edukacji Dariusz Piontkowski. Wszystko zależy oczywiście od sytuacji epidemiologicznej i od tego czy jesienią przyjdzie tzw. druga fala zachorowań na COVID-19.
Związek Nauczycielstwa Polskiego apeluje do rządu, żeby już teraz rozpocząć przygotowania do prowadzenia zdalnego nauczania od nowego roku szkolnego.
- W tej chwili nikt nie myśli o tym, jak będzie wyglądała nauka od 1 września - ostrzega Sławomir Broniarz, prezes ZNP i namawia resort edukacji do rozpoczęcia konsultacji ze związkowcami, nauczycielami i ekspertami zajmującymi się edukacją.
- Takie rozmowy powinny rozpocząć się jak najszybciej – uważa Alicja Wojciechowska, mama trójki dzieci w wieku szkolnym z Lublina. – Wszyscy mamy nadzieję, że epidemia wygasa i we wrześniu ruszą normalne lekcje w szkołach. Takiej pewności jednak nie ma. Gdyby uczniowie musieli zostać w domach to zdalne lekcje powinny być zorganizowane znacznie lepiej niż teraz. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak szybko nauczyciele przystosowali się do nowej sytuacji, ale z punktu widzenia rodzica nieprawidłowości widzę bardzo wiele.
Wojciechowska wylicza kilkanaście problemów. Najważniejsze to brak stałych godzin zdalnych lekcji, które w ostatniej chwili pojawiają się lub znikają z kalendarza; przedłużanie zdalnych lekcji poza wyznaczony czas; czy publikowanie linków do klasówek i prac domowych w miejscach, które trudno odnaleźć.
- Nauczyciele zostali rzuceni na głęboką wodę. Ministerstwo powinno przygotować dla nich prosty instruktaż, bo dobre chęci nie zawsze wystarczają – mówi pani Alicja. – Nie mam do nich pretensji, bo wiem jak bardzo są w tej chwili przeciążeni pracą, ale jednocześnie jestem zła na system, gdy muszę tę samą pracę przesyłać kilka razy, bo zaginie w natłoku maili lub jest nieczytelna. To powinno być zorganizowane bardziej przejrzyście żeby nie obciążać rodziców całą logistyką tego przedsięwzięcia.