Mają lekcje z musztry i robienia pompek. Dziewczyny nie mają taryfy ulgowej. Tak wygląda życie uczniów z klasy o profilu straż graniczna w szkole w Małaszewiczach.
- Adrenaliny jest sporo. Wiele przeżyliśmy w czasie tzw. obozie przetrwania w Serpelicach nad Bugiem. Najwięcej emocji było przy skoku z mostu na linach. Ta klasa to wiele przygód - uważa Beata Jaroszuk. Jej koleżanka, Jowita Leszcz, dodaje, że w czerwcu czeka ich podobna atrakcja, czyli kilkudniowy marsz szlakiem Legionów po południowym Podlasiu.
Zuzanna Tarnowska, wicedyrektor Zespołu Szkół, przyznaje, że jest bardzo zadowolona z klas o profilu straży granicznej.
- Bardzo dobrze sprawdzają się te oddziały. Świetnie dają sobie w nich radę dziewczęta, nawet te szczupłe i niewysokie - chwali uczniów Zuzanna Tarnowska. - Na zajęcia z przysposobienia obronnego przyjeżdża kapitan Roman Sobol, który daje solidnie w kość młodzieży. Po ciężkiej musztrze nie mają siły rozrabiać. Może dlatego z tymi klasami nie mamy żadnych problemów dyscyplinarnych i wychowawczych - zastanawia się Tarnowska.
Absolwenci z takich klas trafiają na uczelnie wojskowe w Dęblinie, Warszawie i Poznaniu. Nauczyciele z Zespołu Szkół w Małaszewiczach przyznają, że gorzej jest z utrzymaniem dyscypliny i zapobieganiem agresji, głównie słownej w gimnazjum.
- Zapraszamy na zajęcia policjantów z Terespola, organizujemy spotkania z celnikami, którzy przyprowadzają psa wyszukującego narkotyki. Realizowaliśmy program "Saper” służący nauce przełamywania agresji. Proponujemy gimnazjalistom poznanie samych siebie, zachęcamy do asertywności - mówi Monika Suszczyńska, pedagog Zespołu Szkół.