Tytułowa Mała czuje i widzi więcej niż inni. Wrażliwość i empatię przekuwa w potężną siłę, która najpierw pozwala jej przetrwać, a następnie czyni z niej wielką Madame Tussaud – tak, właśnie tę od figur woskowych.
Historia Marie Grosholz zaczyna się w małej szwajcarskiej wiosce. Po śmierci rodziców sierotą zajmuje się doktor Curtis, wcześniej pracodawca jej matki. Dziewczynka zajmuje się domem i pomaga Curtisowi w jego pracy. A praca to niezwyczajna, gdyż doktor odtwarza z wosku ludzkie narządy. Okazuje się, że Marie ma do tego niebywały talent. W Paryżu jej talent rozkwita – od odtwarzania w wosku ludzkich narządów przechodzi do tworzenia figur woskowych, Ale to właśnie najtrudniejszy dla niej czas. Tu traci swoją tożsamość, staje się „Małą”, uprzedmiotowioną, niewidzialną, zamkniętą w swoim świecie.
"Schowałam się w sobie. Wymyśliłam system znikania polegający na tym, iż wycofywałam się tak daleko w głąb siebie, że choć z pozoru wyglądałam na tę samą istotę co zawsze, to w rzeczywistości byłam zupełnie inna.”
Ale wewnętrzna siła Małej jest niebywała. Czuje i widzi więcej niż inni. Rozumie, jak nikt inny, emocje i motywacje ludzi. Ponieważ sama traktowana jest w sposób przedmiotowy, ma wyjątkowy dar trafnej oceny ludzi poprzez ich stosunek do… przedmiotów. Ciało – jako przedmiot – staje się narzędziem jej pracy. Ale w ten „przedmiot” Mała wkłada uczucia i emocje. Szacunek i zrozumienie. Daje im duszę. To prowadzi ją coraz wyżej. W Wersalu Marie jest powierniczką królewskiej siostry. Jej talent, ale też niezwykła osobowość są doceniane przez najbliższych. Jej talent przydaje się także podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej.
Los prowadzi Marie do Londynu. To tu powstaje znane na całym świecie Muzeum Figur Woskowych. Niezwykła historia Małej Marie – Madame Tussaud sprawia, że zaczynamy rozumieć ich fenomen. Wosk w jej dłoniach ożywał, a rzeźby stawały się ludźmi.
Przepiękna historia – o ludzkiej sile, determinacji, godności i talencie, który sztuce nadał nowy wymiar. Warto dodać, że książka jest ilustrowana „Przez nią samą. Grafitem, węglem, czarną kredką”.
Prawdziwa perełka.