Motor w ekstraklasie ostatni raz zagrał w sezonie 1991/1992. Po ponad 30 latach dzisiaj żółto-biało-niebiescy staną przed szansą powrotu do elity. W finale baraży o awans drużyna Mateusza Stolarskiego zmierzy się na wyjeździe z Arką Gdynia. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18, a transmisję zapowiada stacja Polsat Sport 1.
Dla ekipy z Lublina to już trzecie z rzędu baraże o awans. Za pierwszym razem nie udało się wywalczyć promocji do Fortuna I Ligi po finałowej porażce z Ruchem Chorzów – aż 0:4. Przed rokiem Motor napisał już piękną historię. Na początku rozgrywek spisywał się fatalnie i zamykał tabelę II ligi. Wtedy do gry wkroczył Goncalo Feio, który całkowicie odmienił zespół.
Rzutem na taśmę, dzięki bramce Rafała Króla na 1:1, w wyjazdowym spotkaniu z Polonią Warszawa udało się dostać do baraży z szóstego miejsca. W półfinale niewiele zabrakło, a Piotra Ceglarza i spółkę wyeliminowałaby Kotwica Kołobrzeg. Goście pokazali jednak niesamowity charakter i w ostatnich fragmentach regulaminowego czasu gry doprowadzili do dogrywki. A w niej zdobyli drugiego gola i wygrali 2:1. W finale ze Stomilem Olsztyn znowu nie brakowało trudnych momentów, ale znowu żółto-biało-niebiescy byli górą. Tym razem po rzutach karnych pokonali rywali 4:1.
W niedzielę po raz kolejny decydujące spotkanie trzeba będzie zagrać na boisku rywali. Na dodatek Arka nie ma w nogach 120 minut z czwartku, a Motor tak, bo derby z Górnikiem Łęczna rozstrzygnęły się dopiero w serii jedenastek. Trener Stolarski zapewnia jednak, że to nie będzie miało większego znaczenia. – Adrenalina jest tak wysoka, ale pozytywna, że zmęczenie będzie mniejsze. Proces regeneracji, jaki ta drużyna ma zapewniony jest najwyższej jakości. Nie boję się, my lubimy grać co trzy dni – mówi szkoleniowiec.
– Trzeba być przygotowanym na każdy scenariusz i najlepiej przede wszystkim nie stracić bramki. Gramy też po całym sezonie, więc wszyscy mają sporo spotkań w nogach, ale my wiemy, jak takie mecze grać i wierzę, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Jesteśmy napędzeni ostatnimi meczami. Jak utrzymamy swój poziom ze spotkania z Górnikiem Łęczna, to damy radę. Mam nadzieje, że kibice przyjadą do Gdyni i będziemy się wspólnie cieszyć – mówi Piotr Ceglarz.
– Dwa dni poświeciliśmy w pełni na regenerację. W sobotę była już bardziej aktywna część na boisku. W niedzielę ważne będzie, żeby fizycznie być gotowym do walki na 90 minut, a może i 120, bo wszystko może nas spotkać. Plan na Arkę? Nie zdradzimy go, natomiast jesteśmy przygotowani i spodziewamy się piłkarskiego spotkania. Mamy pomysł, jak wykorzystać słabsze strony rywala. Z Górnikiem też wcześniej nie wygraliśmy. Zaczęliśmy od porażki, potem był remis, a jeżeli ma się skończyć, jak ostatnio, to biorę to w ciemno – dodaje Przemysław Jasiński, drugi trener Motoru.