KNF i NBP sugerują, aby banki zaproponowały frankowiczom ugody, w ramach których ich kredyty zostałyby przekształcone tak, jakby od początku były w złotych. Dla kredytobiorcy takie rozwiązanie miałoby zarówno zalety jak i wady.
Coraz więcej kredytobiorców zadłużonych we frankach szwajcarskich decyduje się na sądową batalię w celu unieważnienia umowy. Komisja Nadzoru Finansowego i Narodowy Bank Polski sugerują więc bankom, że aby uniknąć dalszych pozwów i ogromnych kosztów, powinny proponować frankowiczom ugodę.
– Miałaby ona polegać na tym, że raty i zadłużenie zostałyby przeliczone w taki sposób jakby kredyt od początku był udzielony w złotych, a nie we frankach – wyjaśnia Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
Zalety ugody z bankiem
Dla kredytobiorcy największą zaletą ugody byłoby to, że nie musiałby czekać wielu lat na rozstrzygniecie sprawy w sądzie. W ciągu kilku dni możliwe byłoby drastyczne obniżenie raty kredytu i zadłużenia. W przypadku kredytu na kwotę 300 000 zł na 30 lat, zaciągniętego w sierpniu 2008 r. takie przekształcenie zmniejszyłoby zadłużenie z 407 238 zł do 156 759 zł. Rata spadłaby z 2023 zł do 822 zł.
– Należy jednak dodać, że skala zmniejszenia zadłużenia i raty w dużej mierze zależy od kursu po jakim został w przeliczony kredyt – zastrzega Jarosław Sadowski.
Powyższe wyliczenia zostały wykonane dla kredytu udzielonego w najgorszym możliwym momencie, czyli wtedy gdy kurs CHF wynosił jedynie 1,96 zł. W przypadku kredytu wypłaconego, gdy kurs był wyższy, korzyści będą mniejsze.
Wady ugody z bankiem
Ugoda daje jednak znaczne mniejszy spadek zadłużenia niż uznanie przez sąd umowy kredytu za nieważną od początku. To powoduje, że bank musi klientowi oddać zapłacone już raty, a klient bankowi kwotę jaką pożyczył bez żadnych odsetek.
– W przypadku analizowanych przez nas kredytów klienci muszą oddać bankowi pożyczone 300 000 zł, a bank im sumę zapłaconych dotychczas rat. Czasami może się zdarzyć, że ta suma przekroczy kwotę kredyt, ale w wielu przypadkach to klient będzie jednak musiał dopłacić bankowi różnicę – ostrzega Jarosław Sadowski. – W przypadku analizowanych przez nas kredytów z 2007 i 2008 r. taka dopłata wyniesie odpowiednio 48 012 zł i 27 267 zł – dodaje ekspert.