Jego murale zdobią ściany i klatki schodowe w największych polskich miastach. Sam lubi prowokować, wcielając się w wymyślone postacie. Był już gwiazdą rocka, psychoterapeutą, odkrywcą fresków, a nawet żywą częścią bilbordu i organizatorem pogrzebu irackiego dyktatora.
Michał Stachyra do obecnie jeden z najpopularniejszych artystów związanych z Kazimierzem Dolnym. Absolwent wydziału artystycznego UMCS wyrobił sobie markę utalentowanego twórcy murali. Jego najnowsze dzieło to postać „Superpoety” – Krzysztofa K. Baczyńskiego, którą w ostatnim tygodniu naniósł na ścianę Szkoły Podstawowej nr 2 w Puławach. W trakcie swojej kariery pracował m.in. dla firmy CD Projekt, dla której namalował grafiki nawiązujące do gry Cyberpunk 2077. Ale Stachyra to nie tylko duże obrazy, ale także rozmyślne prowokacje, zabawa sztuką oraz jej odbiorcami.
Odkrycie fresku
– Moim pierwszym muralem była mistyfikacja. Zainspirowany włoskimi freskami, w lubelskiej Galerii Białej zorganizowałem „odkrycie fresku” sprzed 100 lat, który sam namalowałem. Przyjąłem wtedy alter ego, występując jako fiński profesor konserwacji Mikka Soininen – opowiada Michał Stachyra.
Na autentyczność tego dzieła wiele osób wtedy dało się nabrać, podobnie jak na postać profesora, z którym nie można było porozmawiać, bo „znał” jedynie fiński. Sam obraz przedstawiał grupę sanitariuszy cieszących się na widok pielęgniarki.
– Lubię prowokować ludzi do myślenia, bawić się z odbiorcą. Uświadamiać, jak łatwo można popełnić błąd w ocenie tego, co jest prawdziwe, a co nie – tłumaczy artysta.
Podobnym projektem był Mike Cox, kolejna z wymyślonych postaci. Stachyra wcielił się w gwiazdę rocka z USA, artystę o polskich korzeniach, który przyjechał do Polski spotkać się ze swoimi fanami.
Media otrzymały zaproszenia z jego zmyśloną biografią. Ludzie znów dali się nabrać, a Mike Cox rozdawał autografy i podpisywał płyty. Prowokacja kolejny raz udowodniła, jak łatwo można wykreować fałszywy przekaz i go rozpowszechnić.
Terapia dla artystów
Na uwagę zasługuje także „poradnia psychologiczna dla artystów”, w której to nasz rozmówca wcielił się w postać artystycznego psychoterapeuty.
Po raz pierwszy jego poradnia wystartowała w 2006 roku, ale przesłanie jest aktualne do dzisiaj.
– Artyści często nie potrafią odnaleźć się na rynku pracy. Czują się zagubieni i oszukani. Gdy robią coś za pieniądze, dręczy ich poczucie winy, które zamienia się we frustrację. Stąd pomysł na poradnię – wyjaśnia Michał Stachyra. Sam projekt, mimo powagi zagadnienia, miał swój komiczny charakter, przypominając skecze Monty Pythona.
Podobny typ zakamuflowanego humoru można było znaleźć w warszawskiej Zachęcie, gdzie Stachyra urządził inscenizację katolickiego pogrzebu Saddama Husajna z portretem irackiego przywódcy, świecami, kwiatami i rzeźbą w otwartej trumnie. Praca zdobyła nagrodę publiczności. Całe założenie miało zachęcać odbiorców do rozważań nad chrześcijańskim wybaczeniem oraz polityczną odpowiedzialnością.
Kazimierski artysta stara się także zwracać uwagę na problem braku sztuki współczesnej w przestrzeni publicznej miast. Żeby sprowokować odbiorców, sam wszedł na pusty bilbord, przykleił się do niego butaprenem i przez godzinę tworzył rodzaj „żywej reklamy”.
Innym razem rozłożył sztalugi przed bilbordem z reklamą wody i kopiował go za pomocą farb. Ten oryginalny plener malarski miał zwrócić uwagę na problem zaśmiecania miejskiego krajobrazu przez nadmiar reklam i szyldów.
Żeby nie stracić artystycznej wrażliwości
Dzisiaj artysta skupia się przede wszystkim na przekazywaniu swoich doświadczeń innym. Jego fundacja KZMRZ prowadzi zajęcia dla dzieci w szkołach, organizuje wycieczki do galerii sztuki, na koncerty muzyki jazzowej, itp.
Najważniejsze są jednak warsztaty, na których dzieci uczą się tworzyć własną sztukę, tworzą obrazy, murale, a także muzykę.
– Czuję, że przyszedł czas, żeby zacząć się dzielić posiadanym doświadczeniem. Duże znaczenie ma moja córka, która ma 10 lat. Chciałbym stworzyć jej takie środowisko artystyczne, w którym jej rówieśnicy będą rozumieli sztukę. Uważam, że w edukacji, w szkołach, zajęcia z plastyki i muzyki są zaniedbywane. Mało jest rozmów z młodzieżą o filmach, wystawach, brakuje wycieczek do instytucji kultury. Jest pewien regres. Dlatego zachęcanie do sztuki, do jej tworzenia, poznawania, uważam za swój obowiązek – tłumaczy Stachyra.
Jak przyznaje, na jego zajęciach dzieci często po raz pierwszy siadają za perkusją, czy syntezatorami, biorą do ręki trąbkę, saksofon i odkrywają w sobie pasję.
– Uważam, że każdy człowiek może być artystą. I każdy nim był w wieku 7-10 lat. Niestety, później ta wrażliwość często umiera. Ważne jest to, żeby tej wrażliwości nie tracić. Nieraz widziałem, jak dziecko pierwszy raz widzi instrument i niemal od razu tworzy za jego pomocą świetną muzykę. Potrzebna jest praca u podstaw, punkt zapalny. Ja po prostu chcę być takim inspiratorem – mówi Michał Stachyra. I nie chodzi tylko o sztukę, ale także umiejętności czysto techniczne. Na warsztatach fundacji dzieci często po raz pierwszy mają kontakt z poziomicą, miarką czy innymi narzędziami.
Czas na Puławy
Dotychczas artystyczne zajęcia odbywały się głównie w Kazimierzu, ale nasz rozmówca chciałbym rozszerzyć swoją edukacyjną działalność na Puławy.
– Planuję założyć szkołę artystyczną w tym mieście. Dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Chciałbym być łącznikiem pomiędzy ludźmi a światem kultury. Uważam, że z powodu wojny i pandemii wszyscy są już zmęczeni psychicznie. Ja chciałbym zaoferować terapię poprzez sztukę, tworzenie własnej muzyki, teledysków, murali. To jest moja idea fix – tłumaczy Michał Stachyra. – Chcę upowszechniać sztukę, inspirować i uczyć lokalną społeczność komunikacji poprzez działania artystyczne.
Stachyra ma zamiar przenieść do Puław to, co udało się w Kazimierzu Dolnym. Jednym z takich pomysłów jest organizacja kolacji dla mieszkańców, otwartego stołu w plenerze, przy którym puławianie będą mogli usiąść, wspólnie zjeść i porozmawiać.
Kolejna koncepcja to międzypokoleniowy dancing na Placu Chopina. W roli DJ-ów wystąpiliby seniorzy z Warszawy, a muzyka miałaby łączyć pokolenia, zachęcając puławian do wspólnej zabawy. Pomysłów kazimierskiego performera jest więcej. Niektóre dotyczą znanych obiektów publicznych w centrum miasta. O tym, czy uda się je zrealizować, przekonamy się jeszcze w tym roku.