Robert "Litza" Friedrich nie zwalnia tempa. Obecnie udziela się w 4 projektach muzycznych (Flapjack, Luxtorpeda, Arka Noego i 2TM2,3). Przy okazji koncertu Flapjacka w lubelskiej Fabryce Kultury Zgrzyt porozmawialiśmy z legendarnym gitarzystą o ewentualnym powrocie Acid Drinkers, o nowym albumie 2TM2,3 i o innych tematach. Zapraszamy do lektury.
W ostatnim czasie ukazały się płyty Luxtorpedy („Omega”) i Flapjacka („Sugar Free”), na których grasz na gitarze. Obie płyty są znakomite. Brzmią oldskulowo, a jednocześnie bardzo świeżo? Co jest tego przyczyną?
– Jeśli pracujemy – jako zespół – nad jakąś płytą, to raczej nie jest to wypadkowa tego, co w danym momencie słucham, z tej prostej przyczyny, że nie mam czasu na jej słuchanie. Najczęściej jest to rezultat spotkania z określonymi ludźmi, złapania jakiegoś klimatu, który zaczyna się wytwarzać w studio. Jeśli chodzi o Luxtorpedę, to plany były takie, że mieliśmy nagrać epkę, ale jak zaczęliśmy z „Krzyżykiem” (Tomasz Krzyżaniak, perkusista Luxtorpedy, przyp.red.) grać, to w rezultacie powstała cała płyta. Cieszy mnie, że utwory z „Omegi” są zbliżone – trochę – do tego, co kiedyś grał Flapjack.
Flapjack obecny jest na polskiej scenie 30 lat. Co się od tamtej pory zmieniło w odbiorze waszej muzyki?
– Cieszę się z tego, że nowa płyta Flapjacka została tak bardzo dobrze przyjęta. I to jest bardzo zadziwiające, bo na trasie koncertowej, którą teraz gramy razem z Illusion, to właśnie nowe utwory mają lepszy odbiór niż starsze kompozycje. Zauważam zmianę pokoleniową na naszych koncertach. Przychodzi mnóstwo młodych osób. Bardzo często przychodzą ojcowie z synami, dziadkowie z wnukami. Bardzo fajne jest to porozumienie ponad pokoleniami.
Znakomity jest tytuł najnowszej płyty Flapjacka („Sugar Free”, przyp.red.). Skąd pomysł na taki tytuł oraz na okładkę z lizakiem i żyletką na wszechobecnym pomarańczowym tle?
– Cieszę się, że to zauważyłeś. Ja również uważam, że okładka jest w dechę. Jeśli chodzi o pomysł na nią to mieliśmy takie założenie, że nasz wymyślony lizak bezcukrowy miał być pomarańczowy. W ogóle wkręcił mnie ten pomarańcz. Być może wynika to z tego, że jestem teraz, w takim momencie życia, że sam nie wiem jakie światło się zapali, czy czerwone, czy zielone? Jechać dalej czy już się zatrzymać?
A dlaczego „Sugar Free”?
– Jak rozmawiałem z panią z firmy, która produkuje te lizaki (Karmelkowo, przyp.red.) to wspomniała, że produkują również lizaki bezcukrowe. Pomyślałem wtedy, że to doskonały pomysł na tytuł płyty – sugar free. Można powiedzieć, że pani z tej firmy wymyśliła tytuł płyty. Taka też jest muzyka na tej płycie, czyli nie za słodka. Wracając do pomysłu na tytuł. Generalnie uważam, że trzeba mieć oczy i uszy otwarte. Z tego czasami rodzą się ciekawe pomysły, które są też zabawne. Po jednym z koncertów z grupą 2TM2,3 podszedł do nas jakiś człowiek i zarzucił nam, że to co robimy, to jest nic innego jak Propaganda Dei. Pomyślałem wtedy – co za fajny tytuł na płytę. I tak też się stało, że jedną z płyt zespołu 2TM2,3 nazwaliśmy „Propaganda Dei”.
Grzegorz „Guzik” Guziński (zmarły przedwcześnie wokalista Flapjacka) był wyjątkowo barwną postacią na krajowej scenie alternatywnej. Jak go zapamiętałeś?
– Trudno to powiedzieć, uwierz mi. Był świetnym facetem. Doskonale śpiewał. To co robił na płytach było wielkie. Wielka szkoda. Młody człowiek wcześnie umiera, mając całe życie przed sobą. Wielka tragedia.
Obecnie w składzie Flapjacka jest dwóch wokalistów. To trochę nietypowe.
– Dlatego też Jakub „Kroto” Krotofil nasz nowy wokalista był bardzo dumny, że może z nami śpiewać. Poprzeczkę postawiliśmy bardzo wysoko ale dał radę. Faktycznie, w zespole mamy dwóch wokalistów (Jakub „Kroto” Krotofil oraz Rafał „Hau” Mirocha), którzy robią niesamowitą robotę. Wokaliści świetnie się uzupełniają, tak barwowo jak i tekstowo oraz jako przyjaciele. I być może musi być ich dwóch żeby zastąpić jednego „Guzika”.
Pięknie powiedziane. Czy ciężko było wrócić – po 20 latach – do zespołu?
– To prawda, z Flapjackiem nie grałem 20 lat. Zespół ten zawsze uważałem za projekt uboczny, który był raczej traktowany przeze mnie, jako odskocznia i okazja do zabawy. Teraz jest to zupełnie nowy zespół. Została w zasadzie tylko nazwa. Wszystko inne jest nowe.
W grudniu br. Flapjack obchodzi 30-lecie powstania. Jakbyś porównał Flapjacka ad. 1993 z obecnym wcieleniem?
– Na pewno nowy skład jest inny pod każdym względem. Z oryginalnego składu zostałem Ja, „Ślimak” i Jahnz. Choć trzeba wiedzieć, że w tzw. drugim wcieleniu zespołu nie uczestniczyłem. Pomimo tego, że na płycie „Juicy planet earth” grałem, to obecny byłem duchem. Na najnowszym albumie udało nam się wspólnie przywołać ducha „starego” Flapjacka z dwóch pierwszych płyt, które są najbliższe memu sercu.
Skoro udało się reaktywować jedną legendę, to może jest szansa na powrót innej legendy – Acid Drinkers?
– Oto trzeba spytać Titusa. On o tym decyduje.
Czy utrzymujecie kontakt?
– Oczywiście, że tak. Cały czas byliśmy i jesteśmy w kontakcie. Oprócz tego, że fani i organizatorzy koncertów pytają nas o powrót na scenę, to między nami – na razie – nie ma i nie było rozmów o reaktywacji. W Acidach, o takich rzeczach decyduje Titus, w KNŻ - Kazik.
A co się dzieje z twoim innym projektem, zespołem 2TM2,3?
– 15 lutego 2024 r. będzie premiera najnowszej płyty pt. „Sursum Corda”. Jest to efekt naszych dwuletnich wysiłków. Na płycie znajdzie się 12 utworów. Niedługo ukażą się trzy single będące zwiastunem nowej płyty. Muzycznie będzie to bardzo ciężki album.
W jaki sposób udaje ci się łączyć obowiązki lidera, kompozytora, gitarzysty z obowiązkami rodzinnymi?
– Nigdy nie rozdzielałem tych dwóch sfer. Zresztą nie wyobrażam sobie, że to można rozdzielić. Teraz jest mi trochę łatwiej ponieważ dzieci już są dorosłe. Nie wymagają już tyle uwagi. Starsze dzieci poszły na swoje. Teraz dopiero mam czas żeby sobie więcej pograć, trochę poszaleć 😊. Niektórzy dziadkowie na emeryturze palą fajki albo piją alkohol, a niektórzy – jak ja – skaczą po scenie i mają z tego radochę. Zresztą gdyby zrobić takie porównanie godziny pracy klasycznego ojca i ojca muzyka, to się okaże, że artysta częściej jest w domu niż ten, który pracuje na etacie. Ja jestem w domu bardzo często. Wielokrotnie w przeszłości na koncerty zabierałem ze sobą swoje dzieci, żonę. Zdarza mi się niekiedy zabrać ze sobą wnuki, ale to już prawdziwy hardcore 😊
Jak na przestrzeni lat zmieniło się „koncertowanie”?
– Diametralnie. Kiedyś np. trasa trwała tydzień i grano codziennie, a teraz gra się tylko w weekendy.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że wśród twoich dzieci tylko Henryk zajmuje się muzyką. Czy w związku z tym korzysta z twojego doświadczenia? Czy pyta cię rady?
– Henryk od ponad roku jest żonaty. Jest bardzo uzdolniony. Ostatnio zrobił mi neon, który oświetla moje studio. Jednocześnie pisze muzykę dla różnych wykonawców. Przyznam, że tego nie śledzę. Nawet nie rozumiem o czym rozmawiają 😊 To już inne pokolenie. Podczas komponowania w ogóle nie pyta mnie o zdanie. Już prędzej ja go o coś spytam. To co robi, to już zupełnie inny rodzaj twórczości. Nowe pokolenie kieruje się innymi schematami, preferują odmienne rozwiązania. Przykładowo ja komponuję grając na gitarze, a on komponuje używając klawiszy (moogi, samplery itp.). On obrabia dźwięk cyfrowo, a ja do tej pory mam stół analogowy.
Czy gdybyś mógł raz jeszcze przeżyć na nowo swoje życie, to czy wybrałbyś tą samą drogę?
– Jestem realistą. Żyje się raz. Na pewno czuję się szczęśliwy. 40 lat temu poznałem fantastyczną kobietę, która od 35 lat jest moją żoną. W sumie mamy 9 dzieci. Dwójka się nie urodziła ponieważ żona poroniła. Siedmioro dzieci wychowaliśmy. Teraz mamy 16 wnucząt. Mogę grać. Dodatkowo udzielam się w życiu wspólnotowym. Myślę, że prowadzę ciekawe życie. Jedyne czego mi brakuje na co dzień to sen.
Jakie masz plany na nadchodzący nowy 2024 rok?
– Przeżyć 😊 Oczywiście żartuję. Jeżeli ukaże się album 2TM2,3 to zagramy kilka promocyjnych koncertów (na razie grupa ma zabukowanych 6 koncertów m.in. 5 kwietnia w Lublinie). Ja naprawdę nie wiem, co się wydarzy. Uwielbiam życie i takie planowanie wszystkiego jest dla mnie nudne. Moim zdaniem warto się obudzić z zaciekawieniem i być zaskoczonym tym co się wydarzyło. Wracając do koncertów, to na pewno czeka nas dużo występów z Arką Noego ponieważ zbliża się 25 -lecie istnienia. Do tego dochodzi Luxtorpeda, Flapjack. Może uda nam się zorganizować kilka koncertów z Luxtorpedą stricte akustycznych. Zobaczymy.