Niewiele dobrego można napisać o środowym występie Motoru. Drużyna Marka Saganowskiego przegrała w Krakowie z Garbarnią 1:2. A to oznacza, że powoli trzeba chyba szykować się na walkę o utrzymanie, a nie baraże.
Trudno wyobrazić sobie gorsze wejście w mecz, niż to w wykonaniu żółto-biało-niebieskich. Po 42 sekundach gospodarze już cieszyli się z bramki.
Marcin Michota próbował wybić piłkę jednak Jakub Górski mu ją odebrał i błyskawicznie zagrał w szesnastkę do Michała Fidzukiewicza. Napastnik ekipy z Krakowa długo się nie namyślał, od razu z pierwszej piłki uderzył po krótkim rogu i zaskoczył Sebastiana Madejskiego.
Kolejne fragmenty? Piłkarze Marka Saganowskiego niby starali się coś zdziałać z przodu, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Jedyna sytuacja, jaką stworzyli sobie przyjezdni miała miejsce w siódmej minucie. Filip Wójcik dośrodkował z prawego skrzydła, a Krzysztof Ropski bez przyjęcia odegrał do Kamila Kumocha. Ten ostatni był sam przed bramkarzem, ale strzelił nad bramką.
Później lepsze wrażenie sprawiała Garbarnia. Lublinianie kompletnie nie mieli pomysłu, jak „ugryźć” przeciwnika. Krakowianie grali agresywnie, zdecydowanie, a do tego wcale nie było widać, że to oni w sobotę walczyli o punkty, kiedy Motor odpoczywał.
Kiedy wydawało się, że nic dobrego dla przyjezdnych już się w pierwszej połowie nie wydarzy rzut wolny wywalczył Dawid Pakulski. I właśnie ten niegroźny stały fragment gry przyniósł niespodziewanie wyrównanie. Sędzia uznał, że faulowany był Ariel Wawszczyk i odgwizdał karnego. Piłkę na „wapnie” ustawił Rafał Król, a po chwili cieszył się z gola na 1:1.
Lublinianie nie wyciągnęli wniosków z początku meczu. Już w 47 minucie Michał Król dał się ograć przy linii końcowej i ratował sytuację faulem. A że przewrócił Grzegorza Marszalika w swojej szesnastce, to arbiter ponownie wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. Fortuna raz jeszcze sprzyjała jednak Motorowi, bo Jakub Kowalski przymierzył w słupek.
W 55 minucie najpierw niepotrzebnie faulował Wawszczyk, a po chwili przewinił Arkadiusz Najemski, znowu w polu karnym co oznaczało kolejną jedenastkę. Tym razem odpowiedzialność wziął na siebie Fidziukiewicz i pewnym strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Trener Saganowski szybko wpuścił na boisko Daniela Świderskiego i Leszka Jagodzińskiego, a niedługo później wymienił jeszcze obrońcę – Michała Króla na Szymona Raka. Znowu wielkich efektów tych roszad jednak nie było. W 71 minucie wydawało się, że „Świder” został odepchnięty tuż pod bramką ekipy z Krakowa. Sędzia nie wskazał jednak po racz czwarty na „wapno”, co spotkało się z ostrą reakcją ławki przyjezdnych. „Sagan” za protesty obejrzał zresztą czerwoną kartkę.
A kilkadziesiąt sekund później jedna z nielicznych, udanych akcji lublinian skończyła się uderzeniem Świderskiego tuż nad poprzeczką. Później były stałe fragmenty gry, czy długie piłki na „aferę”, które jednak nie przyniosły zmiany wyniku. Efekt? Szósty mecz z rzędu bez zwycięstwa. Jeżeli nie uda się wygrać w sobotę na wyjeździe z Bytovią Bytów (godz. 18), to chyba definitywnie trzeba będzie już zapomnieć o barażach.
Garbarnia Kraków – Motor Lublin 2:1 (1:1)
Bramki: Fidziukiewicz (1, 56-z karnego) – R. Król (45+3-z karnego).
Garbarnia: Frątczak – Morys, Nakrosius, Rutkowski, Kowalski, Górski (75 Radwanek), Duda, Kołbon (80 Masiuda), Marszalik (80 Sirma), Fidziukiewicz (80 Wacławek), Feliks (70 Kuczak).
Motor: Madejski – M. Król (66 Rak), Grodzicki, Wawszczyk, Michota (11 Najemski), Wójcik, Kumoch (57 Jagodziński), R. Król, Pakulski (57 Świderski), Ceglarz, Ropski.
Żółte kartki: Frątczak, Radwanek, Wacławek – R. Król, M. Król, Pakulski, Ropski (Motor).
Sędziował: Rafał Rokosz (Katowice).