Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców poczeka jeszcze na finał sporu o to, kto ma odbierać od nich śmieci. Zaskarżony został wynik przetargu, którego zwycięzca zgarnie wielomilionowy kontrakt. Ratusz zapewnia, że osiedla nie utoną w odpadach.
Pod koniec maja Urząd Miasta rozstrzygnął przetarg na odbiór i zagospodarowanie odpadów od mieszkańców czterech dzielnic Lublina. Chodzi o Rury, Konstantynów, Szerokie i Sławinek. O obsługę tych części miasta, zamieszkałych łącznie przez 45 tys. mieszkańców, rywalizują trzy firmy: Ekoland z Kraśnika (powiązany z firmą Kom-Eko), spółka PreZero Recykling Wschód z Lublina oraz firma Koma z Ełku.
Oferty tych firm otwarto już w grudniu. Najtańszą złożył Ekoland (ponad 28 mln zł), Koma zażyczyła sobie ponad 32 mln zł, a PreZero ponad 49 mln zł. W maju Urząd Miasta ogłosił, że wybiera najtańszą firmę. Ekoland mógłby się już szykować do przejęcia obsługi terenu od 1 lipca, ale do podpisania umowy nie doszło.
Wynik przetargu został zaskarżony przez firmę PreZero. Spór rozstrzygnie teraz Krajowa Izba Odwoławcza, która działa przy Urzędzie Zamówień Publicznych. Nie pierwszy raz KIO musi orzekać w sprawie tego ślimaczącego się przetargu. Jego warunki zaskarżyła wcześniej firma Kom-Eko.
Nie mogła się starać o kontrakt, bo urzędnicy postanowili nie dopuszczać firm, które we wcześniejszym przetargu zdobyły zlecenie na trzy inne sektory Lublina. Ostatecznie do przetargu stanęła powiązana z Kom-Eko spółka Ekoland. Jej wygraną kwestionuje teraz firma PreZero, dla której to ostatnia szansa na pozostanie w gronie firm odbierających na zlecenie miasta odpady od mieszkańców Lublina.
Na razie wywóz śmieci z Rur, Konstantynowa, Szerokiego i Sławinka jest zapewniony tymczasową umową do końca czerwca. Jeśli do tego czasu sporu nie uda się rozstrzygnąć, Ratusz będzie musiał zapewnić ciągłość odbioru śmieci kolejną doraźną umową.