Nowe zagrania, błyskotliwe dryblingi i fantastyczne podania - tego mamy oczekiwać po grze FIFA 11. Jej twórcy obiecują zresztą znacznie więcej atrakcji.
PERSONALISTY+
Obaj właśnie o tym mówili najwięcej. W sumie słusznie, bo ta opcja odpowiada za zachowania piłkarzy na boisku. Efekt ma być zaś taki, że nasze wirtualne mecze niewiele będą się różnić od tego, co można obejrzeć w telewizji.
– To ewolucja pozwalająca na dokładne odzwierciedlenie unikatowego stylu każdego z zawodników, dzięki czemu posiadają oni indywidualną osobowość w grze FIFA 11 – tłumaczy producent gry, Kaz Makita. Jak to działa? Najpopularniejsi piłkarze będą mieli w grze swój styl.
Po raz pierwszy w historii serii doczekaliśmy się też kilku modeli zawodników. Dotąd wszyscy byli tego samego wzrostu i budowy ciała. Tym są trzy modele, a każdy wirtualny piłkarz jest "zbudowany” z zestawu 36 cech głównych i 57 dodatkowych, od których zależy jego styl gry.
Stąd Rooneyem łatwiej będzie uciec obrońcy i walnąć na bramkę w pełnym biegu, a Xavim z Barcelony wykonać nietuzinkowe podanie. – Część piłkarzy będzie miała własną mimikę – podkreślał David Rutter. – Indywidualne będą też "cieszynki” po zdobyciu gola.
Te zresztą będzie można tworzyć samemu i dodawać do gry (podobnie jak stadionowe przyśpiewki: wystarczy nagrać i zaznaczyć moment, w którym ma być wykonana). Fajna rzecz.
Kolejna nowość to Pro Passing. Gra łączy umiejętności i klasę sterowanego zawodnika z naszymi umiejętnościami. Im mamy je większe, tym łatwiej ogramy obrońcę, tym lepsze wyjdzie nam podanie, tym celniej strzelimy.
Do tego dochodzą nowe zagrania i gra ciałem. Piłkę będziemy mogli przyjąć głową, na klatkę… jak w prawdziwym meczu. A o to przecież chodzi, prawda?
KIEDY GRAMY
Na dziś gra jest ukończona w 80 proc. Lista bugów (błędów w grze) jest jeszcze dość długa, ale to akurat przy tak złożonej produkcji jest normalne. Ich wyeliminowaniu służą wciąż trwające testy i prace nad należytym doszlifowaniem poszczególnych elementów gry.
Oficjalna premiera FIFA 11 została zapowiedziana na 28 września (USA), a kilka dni później w Europie.
A tu jeszcze filmik, w którym możemy sobie obejrzeć wspomniane "cieszynki”: