Wzgórze Czwartek w Lublinie i ul. Szkolną zna mnóstwo osób. Otwierana w poniedziałek wystawa to korepetycje z historii tego kawałka miasta. Kto by się spodziewał, że jest tu gmach z tak niezwykłą przeszłością. Gmach, który był przystankiem na drodze lekarza, światowej klasy naukowca, który otarł się o Nobla.
Ośrodek "Brama Grodzka – Teatr NN" (ul. Grodzka 21) zaprasza na wystawę poświęconą Żydowskiemu Domowi Ludowemu im. I.L. Pereca na Czwartku.
- W Lublinie wielką ideą była z pewnością Jesziwa Mędrców Lublina, ale budowniczym Domu Pereca zależało też na tym, żeby zrównoważyć jesziwę, żeby pokazać światu, że żydowski Lublin to nie tylko religia, ale że istnieje tutaj również prężne życie świeckie. W jakimś sensie wzorem dla budowniczym Domu Pereca był Dom Żołnierza – nowoczesny gmach, który może pomieścić wiele organizacji i instytucji o zasadniczo świeckim charakterze – mówi Piotr Nazaruk, który dla Ośrodka „Brama Grodzka-Teatr NN” przygotował wystawę o budynku z Czwartku.
1937
Otwarcie Domu Pereca, który zaczęto wznosić w 1937 roku planowano na początek września 1939 roku. Budynek przetrwał wojnę w stanie niemal surowym. Okresowo działała tu kuchnia społeczna czy szpital epidemiczny. Po wyzwoleniu Lublina Komitet Żydowski założył noclegownię, siedzibę miała Żydowska Szkoła Powszechna. W 1951 roku dom stał się własnością ministerstwa rolnictwa. Od tamtej pory mieści w sobie ważne instytucje związane z ochroną zdrowia publicznego.
Choć dom zmienił adres – z ul. Czwartek 4 na ul. Szkolną 16, bo cała dzielnica bardzo się przez ten czas zmieniła – nadal istnieje. Dziś jest tu siedziba Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Z mojej perspektywy to jeden z najciekawszych budynków w Lublinie. Pod względem architektonicznym była to bardzo dobrze zaprojektowana modernistyczna bryła, dzieło zasłużonego lubelskiego architekta Henryka Bekkera, która z czasem padła niestety ofiarą późniejszych architektów. Przygotowując wystawę, położyliśmy z Agnieszką Wiśniewską duży nacisk na odtworzenie pierwotnego piękna tego budynku. Pokazujemy jego przedwojenny projekt, szereg zdjęć z budowy i przede wszystkim model przygotowany przez prof. Jerzego Montusiewicza i dr. Marcina Barszcza z Politechniki Lubelskiej – dodaje Nazaruk.
Pytany czy przedwojenna idea żydowskiej, lewicującej społeczności Lublina przetrwała do naszych czasów, czy we współczesnym mieście można znaleźć inicjatywy, które wytłumaczą przedwojenny pomysł mówi, że mamy wiele centrów kultury, większych i mniejszych inicjatyw, jak chociażby Punkt Kultury Szymona Pietrasiewicza, które starają się angażować lokalną społeczność, często wykluczoną społecznie czy ekonomicznie.
2020
- Wszystkie te inicjatywy różni jednak od Domu Pereca skala. Ten gmach był budowany za prawdziwą fortunę zbieraną przez setki wolontariuszy w Polsce i na świecie. Poza tym znacznie większa była też skala ideologiczna, postulaty socjalistycznie były wtedy nie tylko bardzo żywe, ale też wyrastały na gruncie potwornej biedy materialnej, a często też duchowej, braku wykształcenia, perspektyw, dyskryminacji i konfliktów etnicznych i religijnych. Kiedy patrzę na plany Domu Pereca i widzę na nim łaźnię z natryskami i przebieralnią, myślę o tych wszystkich dzieciach z dusznych mieszkań na Podzamczu, które kąpać mogły się co najwyżej w Czechówce. Dom Pereca miał naprawdę odmienić ich życie i cieszę się, że w naszym względnym dobrobycie aż takie wydźwignięcie nie jest już chyba dzisiaj potrzebne, a na pewno nie na taką skalę – tłumaczy autor otwieranej 15 czerwca wystawy.
1959
W historii budynku jest okres, gdy mieścił się tu Instytut Medycyny Pracy i Higieny Wsi im. Witolda Chodźki. To dzisiejszy Instytut Medycyny Wsi. Przełom lat 50. i 60. ubiegłego wieku to także czas, gdy z instytutem był związany Wolf Szmuness. Pracował w ówczesnym zakładzie chorób odzwierzęcych IMPiHW.
Wolf Szmuness pochodził z Warszawy, studiował medycynę we Włoszech, ale wrócił do rodziny gdy wybuchła wojna. Trafił do Rosji a potem na Syberię jako więzień. Studiował w Tomsku i Charkowie, był epidemiologiem. W 1959 roku, jako repatriant z córką i żoną przyjechał do Lublina. Zamieszkał w prowizorycznym mieszkaniu w... Domu Pereca.
Dlaczego Lublin powinien pamiętać o dawnym pracowniku Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, Akademii Medycznej (prowadził zajęcia z epidemiologii i obronił habilitację) i Wojewódzkiego Ośrodka Matki i Dziecka?
- Sławę zyskał w Nowym Jorku, kiedy podjął się przeprowadzenia testów szczepionki przeciwko wirusowi hepatitis B powodującego wirusowe zapalenie wątroby typu B. I kiedy mówię o sławie, mam na myśli naprawdę sławę. Dziennikarzy „Playboya” dobijających się do jego drzwi, setki audycji telewizyjnych i radiowych. Jego dawny współpracownik Edward Harley, tak opowiadał mi o roli Szmunessa w walce z WZW B: Trudno podsumować to w kilku słowach, ale wkład Wolfa w prewencję i eradykację (całkowite wyleczenie - red.) tej często śmiertelnie niebezpiecznej choroby jest bardzo doniosły. Bez niego upowszechnienie szczepionki zajęłoby jeszcze wiele lat. Szmuness wykazał, że hepatitis B może być przenoszony nie tylko na przykład przez transfuzję krwi czy igły, ale również drogą płciową. Jako pierwszy pokazał także, że wirusy mogą powodować raka i w związku z tym szczepionka przeciwko hepatitis B stała się pierwszą chroniącą przed nowotworami. Jego nieskazitelny wręcz projekt testów tej szczepionki przyczynił się nie tylko do sukcesu samych prób, ale stał się także klasycznym modelem każdej ze szkół epidemiologii i zdrowia publicznego – cytuje Piotr Nazaruk swojego rozmówcę.
Kiedy jeszcze w Lublinie Szmuness pracował nad swoją habilitacją, opracowywał dziesiątki tysięcy wywiadów epidemiologicznych, nauczył się pracować z olbrzymimi ilościami danych. - Jestem przekonany, był to jeden z powodów jego późniejszego sukcesu w USA - dodaje.
Wolf Szmuness był związany z Lublinem około 10 lat.
- W 1968 roku usłyszał, że może sprzedawać lody. Stało się jasne, że to koniec i nie uda mu się uniknąć wyjazdu. Kariera, zasługi i prace naukowe straciły wówczas znaczenie, a z całego dorobku zostawały walizka i bilet w jedną stronę – dodaje Piotr Nazaruk, który intrygującej postaci epidemiologa poświęcił artykuł „Alchemik” na blogu Ośrodka (www.teatrnn.pl).
Otwarcie wystawy o budynku, który splata historię miasta, ideały i niezwykłe życiorysy o godz. 17.