Prokuratura Okręgowa w Zamościu umorzyła postępowanie w sprawie policjantów z Hrubieszowa, którzy podczas interwencji użyli paralizatora. Porażony prądem 25-latek zmarł.
W nocy z 1 na 2 września ubiegłego roku matka mężczyzny wezwała policję do syna, który próbował popełnić samobójstwo. Gdy lekarze przybyli do mieszkania na ulicę Polną w Hrubieszowie, 25-latek uciekł przed nimi do łazienki. Zagroził, że odbierze sobie życie. Potem wyszedł zadając sobie pilniczkiem do paznokci ciosy w szyję i klatkę piersiową.
Załoga karetki wezwała na pomoc policję. Funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie też nie mogli uspokoić furiata. Udało się go obezwładnić dopiero po dwukrotnym użyciu gazu pieprzowego. Po chwili mężczyzna próbował wyskoczyć z okna klatki schodowej między drugim a trzecim piętrem. Ściągnięty siłą z parapetu znowu próbował uciec.
– W obawie o jego życie i zdrowie podjęto decyzję o użyciu paralizatora. Mężczyznę udało się obezwładnić dopiero po jego dwukrotnym użyciu. Następnie podano mu środek uspokajający w zastrzyku i umieszczono w karetce pogotowia. W drodze do szpitala doszło do zatrzymania krążenia, które jednak zostało przywrócone po przeprowadzonej resuscytacji. Po przewiezieniu pokrzywdzonego do szpitala stwierdzono u niego liczne rany kłute i cięte po samouszkodzeniach. Tej samej nocy Paweł M. zmarł – relacjonuje ustalenia śledczych Artur Szykuła, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Ruszyło śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, w następstwie którego doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci. Powołano biegłych. Pierwszy uznał, że funkcjonariusze zachowali się adekwatnie do zaistniałej sytuacji. Drugi dodał, że Paweł M. zmarł z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej.
– Na ten stan złożyło się u pokrzywdzonego pobudzenie wynikające z użycia nowej substancji psychotropowej oraz czynnika psychicznego. Biegli wskazali, iż użycie paralizatora było także jednym z czynników ryzyka wystąpienia asfiksji pobudzeniowej (stan niedoboru tlenowego w organizmie – red.). Nie byli jednak w stanie wykazać, w jakim stopniu przyczyniło się to do śmierci pokrzywdzonego i który z czynników ryzyka wystąpienia asfiksji miał znaczenie decydujące. Uznali, iż pokrzywdzony był pobudzony ruchowo jeszcze przed interwencją policji, a pobudzenie to narastało w trakcie samouszkodzenia i trwało podczas interwencji – tłumaczy prokurator Szykuła. – Dlatego postępowanie umorzono.