Bibliotekarz, trener, animator kultury, pedagog, moderator Dyskusyjnych Klubów Książki - tak najkrócej opisać można Lubelskiego Bibliotekarza Roku 2017. Jolanta Janiec z Hrubieszowa zajęła też drugie miejsce w ogólnopolskiej edycji konkursu
• Nagroda była dla Pani zaskoczeniem?
– Ogromnym. To docenienie i uhonorowanie mojej ponad już 20-letniej pracy w bibliotece. Przez cały ten czas pracowałam na ten moment. Mam jednak świadomość, że to tylko chwila świętowania i dalej trzeba robić to co dotychczas. Nigdy nie pracowałam dla nagród, tylko po to, żeby rozwijać siebie i innych. I to się nie zmieniło.
• Z wykształcenia jest pani bibliotekarką?
– Skończyłam studium bibliotekarskie. Jestem też animatorem, menagerem kultury i pedagogiem. Skończyłam też szkołę trenerską,. Długo mogę wyliczać. Trudno mówić o jakimś jednym głównym wykształceniu.
• Te wszystkie zawody przenikają się w Pani życiu? Uzupełniają się?
– Tak naprawdę oprócz gromadzenia, udostępniania i promocji książek zajmuję się wieloma innymi rzeczami. I ta nagroda jest właśnie za całokształt– cała działalność biblioteki, która prowadzona jest w różnych obszarach. Robimy akcje czytelnicze, takie jak np. 24-godzinny maraton czytania, przy bibliotece działa Grupa Młodzieży „Pobudzeni”.
To nie są wzorcowi czytelnicy. Spotykają się u nas po to, żeby wprowadzać zmiany w sobie i w swoim środowisku. Robimy szkolenia rozwojowe. Patrzymy na to, czego by chcieli i staramy się do tego dążyć.
Kiedy przeszkadzało im szarość i brak uśmiechu zorganizowaliśmy akcję rozdawania karteczek z pozytywnym przesłaniem. Gdy przyznali, że mają poczucie wykorzystania przez szkołę poprzez działania społeczne przy czym ich własne potrzeby nie są słuchane, zorganizowaliśmy debatę oxfordzką na ten temat. Tak, by dorośli usłyszeli ich głos.
• Wróćmy do czytelnictwa. Mieszkańcy Hrubieszowa romansują z książkami?
– Statystyki w całym kraju wyglądają źle, ale województwo lubelskie jest na drugim miejscu pod względem czytelnictwa. Na początkach mojej pracy też 100 proc. mieszkańców miasta nie było zapisanych do biblioteki. Teraz mamy ok. 3 tys. czytelników. Jak na 18-tysieczne miasto to całkiem niezły wynik.
Musze jednak przyznać, że w tym czasie bardzo zmienił się profil czytelnika. Coraz mniej osób odwiedza czytelnię, która staje się niemal martwa. Literatura popularno-naukowa jest słabo wykorzystywana, ale wypożyczenia wciąż cieszą się dużą popularnością. Być może dlatego, że do zaoferowania mamy wiele nowości?
Do czynienia mamy też z innym trendem – wzrostu czytelnictwa na innych nośnikach. Mamy komputery i mnóstwo tekstów w internecie, ebooki, audiobooki. To dotyczy głownie młodych ludzi. Wypożyczają być może mniej książek, ale to nie znaczy, że czytają mniej. Robią to, tylko w innych źródłach.
• A co pani czyta prywatnie?
– Wszystko, ale ostatnio najwięcej kryminałów. To mnie odstresowuje, ale i pobudza do myślenia.