Nie wszyscy dobrze znoszą izolację połączoną z regularnymi odwiedzinami funkcjonariuszy policji. Na uciążliwości z tym związane narzeka pan Mariusz z gminy Baranów. Jego zdaniem kontrole bywają stresujące, szczególnie dla starszych ludzi. Sam jednak policjantom kontaktu ze sobą nie ułatwia.
W powiecie puławskim na kwarantannie przebywa obecnie 238 osób. Większość spędza ją w domach, ale nie wszyscy radzą sobie z nową sytuacją. O problemach związanych z izolacją opowiada nam pan Mariusz z gminy Baranów.
– Wróciłem z pracy za granicą i na kwarantannie jestem już ponad tydzień. Mieszkam teraz z rodzicami, to starsze osoby, po 80-tce. Oni również nie mogą opuszczać naszego gospodarstwa. Nikt nie chce nam pomóc, łącznie ze znajomymi i najbliższą rodziną –opowiada mężczyzna. – Wszyscy się nas teraz boją. Nie chcą się zbliżać – dodaje.
– Poza tym bardzo martwię się o rodziców, którzy z racji wieku, poruszają się powoli i nie zawsze są w stanie natychmiast wyjść z domu, żeby pokazać się policjantom. Nigdy nie wiemy, kiedy przyjadą. Ktoś może wtedy spać albo być w toalecie. Gdy nie wychodzimy, potrafią włączyć syrenę i czekać na nas do skutku. Wszyscy żyjemy przez to w stresie – przyznaje pan Mariusz.
O sprawę rodziny z Czołny zapytaliśmy w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej. Urzędnicy zapewnili nas, że znają sytuację, a zakupy wskazanej rodzinie na kwarantannie przywozi rodzeństwo pana Mariusza. Według GOPS-u, w przypadku problemów z zaopatrzeniem, oni również są w stanie pomóc, ale dotychczas nie otrzymywali od tej rodziny żadnych sygnałów świadczących o takiej potrzebie.
Z kolei puławska policja zwraca uwagę na kłopoty w codziennych kontaktach ze wskazaną rodziną.
– Mężczyzna od początku obowiązywania kwarantanny, na wszelkie możliwe sposoby utrudnia funkcjonariuszom wykonywanie kontroli. Nie podchodzi do okien, ignoruje komunikaty, nie reaguje na sygnały dźwiękowe. Aby uniemożliwić policjantom sprawdzenie przez okno, czy przebywa w miejscu zamieszkania, zastawił samochodem dostęp do budynku – tłumaczy podkom. Ewa Rejn-Kozak, rzecznik KPP w Puławach, przyznając, że policjanci używają sygnałów dźwiękowych, ale jest to skutek tego, że mieszkaniec nie podał im swojego numeru telefonu. – Poza tym, jedyną formą pomocy, jakiej oczekiwał od policjantów było przywiezienie mu alkoholu – dodaje podkomisarz.