Nie tylko wstrzymanie porodów rodzinnych, ale też w niektórych przypadkach maksymalne ograniczenie kontaktu matki z noworodkiem. Na takie zmiany w związku z epidemią koronawirusa muszą się przygotować przyszłe mamy. – Robimy zdjęcia dzieci i wysyłamy rodzicom – opowiada jedna z lekarek. – Na bezpośredni kontakt nie możemy pozwolić. To zbyt duże ryzyko.
– Najbardziej stresuje brak możliwości porodu rodzinnego. Właściwie mąż nawet nie może wejść ze mną do szpitala, co dopiero mówić o poczekalni czy sali porodowej – mówi pani Agata z Lublina, która termin porodu ma wyznaczony na koniec kwietnia. – Najbardziej się boję tego, że tak naprawdę nie wiemy, czy pozostałe pacjentki albo personel nie są zakażeni, albo czy ja nie przechodzę infekcji bezobjawowo – zaznacza przyszła mama.
Czeka ją cesarskie cięcie. – Po pierwszym porodzie miałam rzadkie powikłanie, stąd ten będzie obarczony dość dużym ryzykiem – dodaje Agata. Podkreśla, że przy pierwszym porodzie została otoczona fachową opieką. – Mam nadzieję, że teraz też wszystko będzie w porządku.
– Stosujemy maksymalne środki bezpieczeństwa zarówno na oddziale położniczym jak i noworodkowym – zapewnia dr n. med. Monika Wójtowicz-Marzec, kierownik Oddziału Noworodków w SPSK1 w Lublinie. – Pacjentki mają mierzoną temperaturę, zbierany jest wywiad epidemiologiczny. W przypadku objawów, które mogłyby świadczyć o zakażeniu koronawirusem pacjentka jest przewożona do szpitala w Puławach. Jeśli jej stan nie pozwala na taki transport, to rodzi u nas. Poród odbywa się z pełnym zabezpieczeniem w środki ochrony dla personelu, czyli maski, gogle, kombinezony.
W szpitalu przy ul. Staszica w Lublinie dotychczas nie było pacjentek z Covid-19.
– Jeśli taka kobieta musiałaby u nas urodzić, odbyłoby się to oczywiście w warunkach pełnej izolacji – podkreśla Wójtowicz-Marzec. Dodaje, że wstrzymane zostały porody rodzinne, a kontakt matki z noworodkiem, nawet w przypadku wcześniaków, został maksymalnie ograniczony.
Dotyczy to wczesniaków i noworodków, które przebywają na intensywnej terapii, a także przypadków, w których jest podejrzenie lub potwierdzenie zakażenia koronawirusem u matki.
– Jesteśmy to tego zmuszeni, chociaż to dla rodziców bardzo trudne. Staramy się ich uspokoić i wspierać. Robimy np. zdjęcia noworodków i wysyłamy rodzicom – mówi dr Wójtowicz-Marzec. – Na bezpośredni kontakt nie możemy pozwolić. Nie możemy wykluczyć, że pacjentka może być nosicielem wirusa. Gdyby odwiedziła swoje dziecko, mogłoby nawet dojść do zarażenia wszystkich noworodków na oddziale.
Podobnie jest w innych szpitalach.
– Zmianą, na którą muszą przygotować się pacjentki w ciąży, jest zawieszenie porodów rodzinnych. Ze względów bezpieczeństwa – mówi Jacek Kamiński, dyrektor szpitala w Świdniku. – Pacjentki w ciąży, podobnie jak inni pacjenci przed przyjęciem do szpitala, muszą przejść m.in. wywiad epidemiologiczny. W razie jakichkolwiek niepokojących objawów, które mogłyby świadczyć o zakażeniu koronawirusem, natychmiast kontaktujemy się z sanepidem – zaznacza dyrektor. Jak dodaje, w jego szpitalu dotychczas takich przypadków nie było.