Ultra Chaos Piknik to jeden z największych polskich festiwali hc/punk, w formule DIY (zrób to sam). Co roku na dwudniowy festiwal do Żelebska koło Biłgoraja przyjeżdżają zespoły z całego świata. Jak się organizuje takie wydarzenie, jak długo trwają przygotowania? O tym rozmawiamy z Michałem „Rolsem” Wasilewskim, jednym z organizatorów festiwalu
Na waszym profilu możemy przeczytać, że Ultra Chaos Piknik to festiwal DIY punk piknik. Co to znaczy?
– Idea DIY (zrób to sam; do it yourself), pojawiła się w scenie punk w połowie lat 90-tych. Sztandarowym festem tamtych czasów był Totalny R.....l Systemu, odbywający się w podwarszawskiej Podkowie Leśnej i później w Warszawie. Powstawały pierwsze squaty, kluby punkowe, festy. Główną zasadą było to, żeby jak najwięcej robić samemu i bez kompromisów z jakimiś dyrektorami domów kultury, klubów itp.
Jesteście kontynuatorami tej idei?
– Tak, staramy się kontynuować tę ideę. Cały fest oparty jest na ludziach związanych z sceną DIY Hard Core Punk lub rozumiejących tę ideę. Akustycy, ludzie z cateringów, osoby przygotowujące i obsługujące czy to technicznie czy logistycznie fest to ludzie, którzy znają się od lat i będący od wielu lat częścią tej społeczności.
Jak wygląda samodzielna organizacja takiego festiwalu?
– Nasza ekipa składa się teraz z 5 osób jako głównych organizatorów i kilkudziesięciu osób wspomagających. Na 5 osobach spoczywa podstawa działania, a więc dobór zespołów, rozdzielenie zadań, cała logistyka z tym związana. Praca nad kolejną edycją zaczyna się już po zakończeniu danej edycji i trwa cały rok. Myślę że po 16 latach nie ma już jakiś „trudnych zadań”, jeśli musimy coś „przeskoczyć” to zazwyczaj jest wymiana zdań i działamy dalej. Wiadomo; najwięcej czasu zajmuje dobór zespołów i komunikacja z nimi, reszta to już chyba czysta rutyna z ewentualnymi modyfikacjami. Następnie wchodzi promocja, a więc zamieszczanie informacji w mediach społecznościowych, po zamknięciu line'up-u druk i rozklejanie plakatów. A na końcu już działanie z przygotowaniem miejsca i ustawianie szczegółowej logistyki.
Trzeba brać pod uwagę ze organizujemy to od 16 lat, więc wiele rzeczy jest już od lat ułożone jak miejsca na nocleg dla kapel, akustycy, cateringi. To lokalne gospodarstwa agroturystyczne i hotele oraz ludzie, z którymi współpracujemy od wielu lat i nawet jak u nich występuje jakiś problem, eliminują to sami.
Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
– Jak już wspomniałem, wzorujemy się na feście z lat 90-tych Totalnym R.....u Systemu, ale impulsem był wyjazd na Puntala Fest w Finlandii, gdzie widzieliśmy duży, profesjonalny fest zrobiony w ten sposób. Należy też wspomnieć, że my, jako ludzie związani z organizacją tego festu przez wiele lat wcześniej organizowaliśmy różne koncerty na squatach, w klubach czy różnych pustostanach jak opuszczone fabryki, jednostki wojskowe, hotele. To były takie szybkie jednodniowe koncerty.
Festiwal odbywa się w miejscowości Żelebsko koło Biłgoraja. Dlaczego akurat tam?
– Miejsce jest związane z jedną z osób z organizacji i dlatego możemy pozwolić sobie na posiadanie prawa do korzystania z niego na kilka dni w roku do zorganizowania tego festu. Poza tym, jak już wspomniałem w podobnym klimacie był Puntala Fest, z dala od dużych miast, w ciekawym i odludnym miejscu. My lubimy takie spokojne miejsca w fajnych geograficznie miejscach. Tutaj mamy blisko przepiękne Roztocze, malownicze miejscowości jak Zwierzyniec. Dobrze się tutaj czujemy i cieszymy się, że tak się to fajnie ułożyło z tym miejscem.
Tegoroczny festiwal odbędzie się po raz XV. Jak zaczynaliście?
– Znów wrócę do poprzednich wypowiedzi, że zaczynaliśmy organizując małe i średnie koncerty w różnych miejscach od przełomu lat 90 i 2000 (jeden z nas), w moim przypadku to od 2006/2007 roku. Jeśli chodzi o Ultra Chaos Piknik to było bardzo skromnie, scena na paletach z zadaszeniem z plandeki i na sprzęcie wypożyczonym z jednego ze squatów. Zagrały wtedy zaprzyjaźnione kapele, między innymi jedna, w której ja się wydzierałem :). Przed drugą edycją dołączył kolega z Biłgoraja, który dał takiego kopa rozwojowego, dzięki niemu była scena na przyczepie samochodowej i lepszy sprzęt. Na kolejnej edycji pojawiła się obecna scena i coraz większe zainteresowanie zarówno ze strony ludzi z publiki jak i zespołów, i tak do dzisiaj mamy– cały czas jakiś rozwój.
Czy macie szacunki, ile w ciągu tych 15 lat zagrało u was zespołów?
– Przyznam, że nie liczyłem, ale biorąc pod uwagę, że jak dobrze pamiętam pierwsze 3 edycje były jednodniowe, a kolejne 11 edycji mamy jako dwudniowy fest, to w sumie mamy 14 edycji, czyli (11 x 2 dni + 3 dni ) x średnio 10 kapel na dzień to daje ok. 250 zespołów.
Ilu fanów przyjeżdża na festiwal?
– Kilkaset osób.
Mówi się o was, że UCP to największy festiwal DIY w Polsce? Jak reagujecie na takie pochwały?
– Na pewno jest nam miło i czujemy też tę „poprzeczkę” przy organizacji każdej następnej edycji, że nie możemy jej opuścić. Ale przede wszystkim cieszymy się że tych festów powstaje coraz więcej i ludzie pokazują, że można robić coś samem i mieć z tego frajdę i satysfakcję.
Jednocześnie bardzo trudno znaleźć jest informacje na temat festiwalu. Dlaczego?
– My nie mamy „ciśnienia”; parcia na szkło. Wiemy, że jesteśmy niszą gatunkową jeśli chodzi o muzykę i cieszymy się że fest odwiedzają ludzie którzy przez te lata się poznali, mamy takie swoje grono znajomych. Po za tym trzeba brać pod uwagę, że to impreza prywatna. My normalnie pracujemy i mamy zwykłe obowiązki, a organizacja dużej imprezy to już dodatkowa praca i zmiana sposobu życia. Lubimy ten stan jaki mamy obecnie i dopóki daje nam to frajdę, to będziemy to robić.
W tym roku będą jakieś zmiany organizacyjne albo w formule festiwalu?
– Tak, mamy 15 edycję, taką „okrągłą”, wiec pozwoliliśmy sobie na zaproszenie dwóch zespołów, które już grały na naszym feście. A mieliśmy zasadę, że u nas gra się tylko raz :)
Ile zespołów wystąpi w tym roku?
– Z tego co pamiętam 22 zespoły.
Na kogo szczególnie warto zwrócić uwagę?
– Prosta zasada, na wszystkie, nie ma słabych zespołów. Każdy z nich gra inaczej, choć obracają się muzycznie w kręgu szerokiej DIY HC PUNK sceny. Będą zespoły i punkowe i hard corowe czy crustowe, ale będzie też kilka zespołów post punkowych czy elektro. Z wielu stron słyszę, że nie ma w tym roku słabych punktów w line’up-ie. Wedle mojej subiektywnej polecajki warto na pewno zobaczyć legendę anarcho punka z Wielkiej Brytanii Antisect, warszawskich klasyków z zespołu Dezerter, powracającą legendę ziemi zamojskiej Masturbację, także powracającą super energetyczną Białą Gorączkę z super przekazem, gdzie mamy wszystkie ideały DIY na „jednym talerzu”. Polecam także modsowski The Movement, młodziaków z Shmer, czy to co tygryski lubią najbardziej a więc strzały z armaty wielkiego kalibru a więc czeski Human Fault z niesamowitą ścianą gitar i mocnym żeńskim wokalem, czy płocki Necrosodomistical Slaughter, a więc reprezentant grind core. Dla fanów bardziej spokojnych lub melodyjnych dźwięków polecam francuzów z Rancoeur czy też zachodnich zagraniczniaków Ecowar.
Organizujecie festiwal, który popularyzuje szeroko pojętą scenę hc/punk. Czym dla ciebie jest hc/punk?
– To pewien sposób na życie, oprócz zwykłego codziennego życia osobistego i zawodowego staramy się pokazywać to, co dla nas jest ważne, a więc wegetarianizm, walka o prawa ludzi, osób LGTB, zwierząt. Zwracanie uwagi na globalne ocieplenie i ekologię. W dzisiejszych czasach też zagrożenie totalitaryzmami i wojną. Mamy naprawdę ciekawe czasy, pełne różnych zagrożeń, a także potrzeby przełamania pewnych schematów i spojrzenia na wiele rzeczy szerzej, głębiej i otworzenia się na zmiany. Ja uważam, że należy szanować innych i tłumaczyć, pokazywać, ale nie zmuszać, i powoli zmieniać podejście ludzi do wcześniej wymienionych przeze mnie rzeczy. Woda drąży skałę. Punk to nie tylko muzyka, ale wiele rzeczy i pewne podejście do wielu kwestii. Pokazujemy nasz świat, ale nie zmuszamy, choć liczymy ze ciekawość drugiej strony zwycięży i może kogoś do niego przekonamy.
Jaka jest kondycja tego nurtu w Polsce?
– Mamy świadomość, że jesteśmy już niszą, choć ostatnio cieszy coraz większa ilość młodego pokolenia (20-latków) na koncertach. Znaczy się, że punk ma dalej coś do przekazania. Myślę że największymi miastami z mocnymi scenami punkowymi są w tej okolicy Lublin i Rzeszów. Wiele punkowych koncertów odbywa się choćby w Lubelskim klubie Fabryka Kultury Zgrzyt.
Bilety i szczegóły na www.ucp.nopasaran.pl