Sąd aresztował dwóch 18-latków, uczestników śmiertelnego wypadku w Jarocinie na Podkarpaciu. Młodzi mężczyźni podpalili auto i uciekli z miejsca zdarzenia, zostawiając na poboczu ranną koleżankę. Kierowca auta potwierdził, że gdy odchodzili Anita jeszcze żyła.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
O wstrząsającej tragedii piszemy od kilku dni. Doszło do niej w niedzielę wieczorem. Według ustaleń śledczych, mieszkaniec Łążka Garncarskiego (pow. janowski), razem z kolegą i koleżanką pili alkohol. Później bez wiedzy rodziców chłopaka wzięli samochód. Na zgaszonym silniku wypchnęli volkswagena golfa z posesji i pojechali na przejażdżkę.
W Jarocinie 18-latek stracił panowanie nad samochodem i wjechał w betonowy słup. Nastolatkowie podpalili rozbity samochód i uciekli z miejsca zdarzenia. Zostawili tam 19-letnią Anitę, która w wyniku zderzenia wypadła z auta i ranna leżała na poboczu. Jak się okazuje mieszkanka Łążka Garnacarskiego prawdopodobnie jeszcze żyła.
– Tak zeznał kierowca samochodu. Tłumaczył, że uciekł, bo bał się konsekwencji – mówi komisarz Anna Kowalik z policji w Nisku.
Zarówno Patryk M., jak i pasażer auta Błażej S. (mieszkaniec gminy Jarocin), byli pijani. Mieli prawie promil alkoholu we krwi. W środę usłyszeli zarzuty. Kierowcy grozi o 12 lat więzienia. Odpowie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wypływem alkoholu, nieudzielenie pomocy dziewczynie i kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Drugi z 18-latków za nieudzielenie pomocy i zacieranie śladów, co jest zagrożone karą 5 lat więzienia.
Patryk M. przyznał się do uczestnictwa w wypadku. Natomiast Błażej S. (to on miał wpaść na pomysł podpalenia auta) początkowo w rozmowie z policjantami wszystkiego się wyparł.
Twierdził, że nie brał udziału w tym zdarzeniu. Podczas przesłuchania w prokuraturze odmówił składania wyjaśnień. Krótkie wyjaśnienia złożył w czwartek przed sądem. Przyznał się do uczestnictwa w wypadku, ale nie zgadza się z zarzutem nieudzielenia pomocy Anicie. Twierdzi, że poprosił kogoś o wezwanie karetki pogotowia. – Wyjaśnienia te nie zgadzają się z tym, co zostało ustalone. Będą jeszcze wymagały sprawdzenia – mówi prokurator Bożena Okleja z Prokuratury Rejonowej w Nisku.
W czwartek Sąd Rejonowy w Nisku zastosował wobec obu 18-latków trzymiesięczny areszt. Ich proces ruszy najwcześniej za kilka miesięcy.