Sześć oraz dwa i pół roku więzienia – to kary dla młodych ludzi, którzy porzucili umierającą koleżankę. Patryk i Błażej zostawili Anitę w rowie obok płonącego samochodu. 19-letnia dziewczyna zmarła.
Sprawę rozstrzygnął w środę Sąd Rejonowy w Nisku. Oskarżeni usłyszeli wyrok niemal dokładnie rok po tragicznym wypadku.
Najpoważniejsze zarzuty ciążyły na 19-letnim Patryku M. z Łążka Garncarskiego (powiat Janów Lubelski). To on zaproponował swojej sąsiadce przejażdżkę, która skończyła się tragedią. Młody człowiek odpowiadał za prowadzenie auta po pijanemu, spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Groziło mu do 12 lat za kratami.
Na ławie oskarżonych zasiadł również 18-letni Błażej S., który podróżował autem jako pasażer.
– Patryk M. został skazany na 6 lat pozbawienia wolności. Sąd orzekł również wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych – wyjaśnia sędzia Marek Nowak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. – Błażejowi S. wymierzono karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Wyrok nie jest prawomocny. Śledczy wnosili o bardziej surowe kary dla obu oskarżonych.
– Wobec Patryka M. było to 9 lat więzienia, a wobec Błażeja S. 3 lata i 6 miesięcy – informuje Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. – Wystąpimy z wnioskiem o pisemne uzasadnienie wyroku. Po jego analizie podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnej apelacji.
Pijani 18-latkowie podpalili rozblite auto, uciekli i zostawili koleżankę na pewną śmierć
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 18 września ub. r. w Jarocinie, na granicy województw lubelskiego i podkarpackiego. Kiedy policjanci dotarli na miejsce, niedaleko leśnej drogi znaleźli płonące auto. W pobliskim rowie leżała ranna i nieprzytomna dziewczyna. Świadkowie próbowali ją reanimować, ale 19-letnia Anita zmarła.
Dziewczyna mieszkała w pobliskim Łążku Garncarskim w pow. janowskim. Na miejscu wypadku znaleziono jej telefon. Policjanci sprawdzili ostatnie połączenia i w ten sposób ustalili, z kim podróżowała. Niedługo po zdarzeniu zatrzymali jej sąsiada, 19-letniego Patryka M. oraz o rok młodszego Błażeja S. Obaj byli pijani. Mieli około promila alkoholu w organizmie. Przyznali się do udziału w wypadku. Trafili do aresztu.
Okazało się, że w dniu tragedii cała trójka piła alkohol. Patryk M. bez wiedzy rodziców wziął ich volkswagena golfa i zaproponował przejażdżkę. Nie miał prawa jazdy. Pędził z prędkością ok. 120 km/h. Na wąskiej drodze stracił panowanie nad autem i uderzył w słup. Anita wypadła przez szybę do rowu.
Jej koledzy wyszli z wypadku bez obrażeń. Nie martwili się o konającą Anitę. Podpalili rozbity samochód i uciekli. Jak się później okazało, obrażenia nastolatki odniesione w wypadku były śmiertelne. Nawet szybka reanimacja nie ocaliłaby jej życia. Na wniosek rodziny Anity, proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Wideo: TVN 24/x-news