Po piątkowej wygranej w Tomaszowie Lubelskim piłkarze Lewartu uciekli już Janowiance na siedem punktów. Drużyna Ireneusza Zarczuka mimo szybkiej czerwonej kartki odpowiedziała jednak liderowi w niedzielę i pokonała Ładę 1945 Biłgoraj 3:0. A to oznacza, że zmniejszyła straty do lidera, do czterech „oczek”.
Zanim minął drugi kwadrans spotkania w Janowie Lubelskim gospodarze znaleźli się w opałach, albo przynajmniej tak się wydawało.
Adam Pawełkiewicz do końca walczył o piłkę i próbował do niej dopaść przed bramkarzem. Zaczepił jednak golkipera, a sędzia zakwalifikował to jako kopnięcie w twarz i wyrzucił zawodnika miejscowych z boiska.
Goście stanęli przed dużą szansą, żeby sprawić rywalom niezłego psikusa. Bramka padła bardzo szybko, tyle że dla ekipy trenera Zarczuka. Po centrze z lewego skrzydła w polu karnym doskonale znalazł się Michał Mistrzyk i głową skierował futbolówkę do siatki na 1:0. Ten sam gracz, w 72 minucie upewnił się, że wicelider zgarnie pełną pulę. Tym razem przymierzył do siatki bezpośrednio z rzutu wolnego. Na koniec Grzegorz Mulawa, oczywiście po stałym fragmencie gry dobił przeciwnika trzecim golem.
– Można powiedzieć, że ta chyba jednak zasłużona czerwona kartka nas nie załamała, a nawet mocno zmobilizowała. Szybko zdobyliśmy gola. Szczerze mówiąc ja specjalnie nie musiałem motywować chłopaków na to spotkanie. W Biłgoraju też przez około 75 minut graliśmy w dziesiątkę i usłyszeliśmy wtedy sporo negatywnych opinii. Że Janowianki nie było na boisku. Zawodnicy wzięli to do siebie, zapamiętali i wykorzystali jako motywację. W drugiej połowie w ogóle nie było widać, że gramy w niedowadze. Łada tak naprawdę oddała jeden strzał w światło bramki, dlatego to było w pełni zasłużone zwycięstwo. Bardzo się z niego cieszymy, zwłaszcza po tym remisie z Gromem w Kąkolewnicy – mówi Ireneusz Zarczuk.
A jak na finiszu rozgrywek podchodzi do walki o awans? Wychodzi w końcu na to, że liczą się już tylko: Lewart i jego zespół. – Gramy najlepiej, jak potrafimy, cieszymy się, że ciągle jesteśmy w grze. To jest dobre dla całej ligi, że coś się jeszcze dzieje, że jest presja na liderze i są ciekawe mecze. Muszę jeszcze wspomnieć o kibicach. W niedzielę chyba padł rekord frekwencji w Janowie Lubelskim, sporo ludzi było także z Biłgoraja. Fajny doping, chłopaki mówili, że świetnie się gra dla takiej publiczności, dlatego dziękujemy – dodaje trener Zarczuk.
Ważna wygrana Kryształu
Kryształ Werbkowice w środę przegrał w finale okręgowego Pucharu Polski z Ładą 2:4 mimo że dwa razy prowadził. W niedzielę piłkarze Piotra Welcza znaleźli się w odwrotnej sytuacji. Przegrywali 0:1 i 1:2, a mimo to potrafili zgarnąć w starciu z Huraganem Międzyrzec Podlaski arcyważne trzy punkty. Dwa razy do wyrównania doprowadzał niezawodny Stanisław Rybka. A kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem 2:2, z rzutu wolnego gola zdobył Krystian Michalak. Trzeba jednak dodać, że swoją cegiełkę do tego trafienia dorzucił bramkarz rywali, który mógł zachować się zdecydowanie lepiej.
To był zresztą mecz z gatunku o sześć punktów, bo w przypadku wygranej, Huragan zbliżyłby się do Kryształu na odległość dwóch „oczek”. A tak dystans między drużynami wynosi już osiem punktów.
– Znowu mamy za sobą ciekawy mecz. Tym razem to my musieliśmy gonić, ale bardzo cieszymy się, że udało się odwrócić losy spotkania. Szczęśliwie udało się wygrać, bo bramkarz pechowo sam wrzucił sobie praktycznie piłkę do bramki. Ta wygrana daje nam trochę spokoju w tabeli, uważam jednak, że piłkarsko byliśmy lepsi. Znowu błędy indywidualne w obronie spowodowały, że rywale łatwo zdobywali bramki. Chwała chłopakom, że potrafili się pozbierać – ocenia Piotr Welcz, opiekun drużyny z Werbkowic.
Cisowianka znowu bez punktów
Co działo się na innych boiskach? KS Cisowianka Drzewce doznał już piątej porażki z rzędu. Tym razem długo wydawało się, że beniaminek przerwie kiepską passę. W doliczonym czasie gry bardzo cenną, pełną pulę Gryfowi Gmina Zamość zapewnił jednak Mikołaj Grzęda. Dzięki temu podopieczni Sebastiana Luterka też zyskali trochę oddechu w walce o utrzymanie.
Trwa za to bardzo dobra passa Opolanina. W niedzielę ekipa z Opola Lubelskiego zanotowała już… dziewiąty z rzędu mecz bez porażki. Zwycięskiego gola w derbach ze Stalą Poniatowa zdobył po kwadransie gry Adrian Lenkiewicz, który po stałym fragmencie gry znalazł się tuż pod bramką rywali zupełnie niepilnowany. I dopełnił jedynie formalności po strzale głową.
HUMMEL IV LIGA
Motor II Lublin – Ogniwo Wierzbica 0:1 (Brzyski 61) * Górnik II Łęczna – Stal Kraśnik 2:2 (Szałachowski 34, Mołodecki 60 – Koneczny 15, Majewski 17) * Tomasovia Tomaszów Lubelski – Lewart Lubartów 1:2 (Kurzępa 26 – Myśliwiecki 64-z karnego, 83) * Start Krasnystaw – Granit Bychawa 1:0 (Skiba 61) * Lublinianka Lublin – Grom Kąkolewnica 3:1 (Pacek 16, Milcz 65-z karnego, Knapp 72 – Poleszak 60-samobójcza) * KS Cisowianka Drzewce – Gryf Gmina Zamość 0:1 (M. Grzęda 90+4) * Kryształ Werbkowice – Huragan Międzyrzec Podlaski 3:2 (Rybka 65, 85, Michalak 90+4 – Tonik 59, Matejek 80) * Janowianka Janów Lubelski – Łada 1945 Biłgoraj 3:0 (Mistrzyk 31, 72, Mulawa 90) * Stal Poniatowa – Opolanin Opole Lubelskie 0:1 (Lenkiewicz 15).