Dziś na ekrany kin w całej Polsce wchodzi film "Kulej. Dwie strony medalu". To historia najbardziej barwnego małżeństwa Polski lat 60-tych, Jerzego - legendarnego boksera oraz Heleny, jego żony. Wybitny pięściarz, dwukrotny mistrz olimpijski, jeden z najlepszych zawodników w historii pięściarstwa wielokrotnie gościł w Lublinie. Dwie z jego wizyt przypominamy na naszych łamach.
W 1958 roku 18-letni wówczas Jerzy Kulej wystartował w Lublinie w turnieju juniorów. Zawody rozgrywane były w jedynej w tamtym czasie w mieście hali kinowo-sportowej Koziołek przy ulicy Lubartowskiej. Turniej wzbudził ogromne zainteresowanie i hala o wyropowanej podłodze (zamiast pasty do podłogi używano wtedy ropy) nie mogła pomieścić wszystkich kibiców pięściarstwa. Ponadto organizatorzy mieli też duże kłopoty w zapewnieniu miejsc noclegowych i odmówili udziału wielu młodym, utalentowanym pięściarzom. Turniejowe walki obserwował między innymi legendarny Feliks „Papa” Stamm, a jednym z uczestników był nikomu nieznany osiemnastolatek z Częstochowy.
Kiedy Kulej zameldował się w ringu, do oglądającego zmagania mistrza Europy z 1953 roku Henryka Kukiera podszedł dziennikarz Przeglądu Sportowego Jan Wojdyga i powiedział: – Ten Kulej bardziej przypomina ministranta niż boksera. Wątpię, czy zobaczymy coś ciekawego. To jednak, co ujrzeli podczas jego walki, przeszło najśmielsze oczekiwania. Nie było wątpliwości, że ten młody „ministrant” ma wielki talent i nadzwyczajną żywiołowość. Jerzy Kulej został uznany za najlepszego zawodnika lubelskiego turnieju. Miesiąc po lubelskim występie Feliks Stamm powołał Kuleja na międzypaństwowy mecz Polska – Jugosławia, a przeciwnikiem naszego zawodnika był utytułowany jugosłowiański pięściarz Slobodan Vitic. Ten mocno bijący i wygrywający wiele walk przed czasem zawodnik był zdecydowanym faworytem i mało kto wierzył, że ten pięściarz o wyglądzie potulnego chłopca zdoła dotrwać do końca pierwszej rundy. Tymczasem Kulej prawie upokorzył swojego utytułowanego rywala i ograł go jak amatora. W ten sposób Feliks Stamm odkrył w Lublinie pięściarza dużego formatu, najlepszego zawodnika wielu światowych i europejskich imprez pięściarskich.
Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski, po raz ostatni do Koziego Grodu przyjechał 18 stycznia 2010 roku na zaproszenie Piotra Osiaka, ówczesnego prezesa Lubelskiego Okręgowego Związku Bokserskiego. Kulej odwiedził między innymi Klub Sportowy Paco przy ul. Zana 72, gdzie podczas treningu spotkał się z lubelskimi pięściarzami i trenerami, m.in. mistrzynią Europy i świata Karoliną Michalczuk oraz Władysławem Maciejewskim, jej szkoleniowcem.
Przypominamy rozmowę z Mistrzem, którą w 2010 roku zamieściliśmy na naszych łamach:
>>>>> Jerzy Kulej: Nie dałbym "Pudzianowi” najmniejszych szans
Jerzy Kulej zmarł 13 lipca 2012 roku w Warszawie.