Wczoraj o godzinie 14.30 rozpoczął się protest przewoźników. Autokary jeździły po Warszawie, aby zwrócić społeczną uwagę na dramatyczną sytuację branży w związku z pandemią koronawirusa.
Wszystkie tegoroczne kontrakty przewozowe zostały anulowane lub przeniesione na przyszły sezon. Przedsiębiorcy podjechali miedzy innymi pod Ministerstwem Rozwoju. Był to ogólnopolski protest. Do manifestacji dołączyli się także kierowcy z innych dużych polskich miast. Organizatorami protestu są właściciele firm przewozowych, którzy od marca nie mają pracy i nie mogą porozumieć się z rządem na temat systemowej pomocy dla branży autokarowej. Protest popiera Polskie Stowarzyszenie Przewoźników Autokarowych.
- Mamy stałe koszty, ludzi i kadry, które budowaliśmy od lat. Przez ostatnie lata polski transport autokarowy był potęgą Europy. Woziliśmy po Europie ludzi wszystkich narodowości i ze wszystkich kontynentów, a dzisiaj stoimy dosłownie na krawędzi bankructwa. Dlatego jesteśmy tutaj i chcemy zwrócić uwagę na swoje problemy. Z władzami rozmawia przede wszystkich Polskie Stowarzyszenie Przewoźników Autokarowych, które jest naszym przedstawicielem, ale nie wypracowano jeszcze żadnych konkretnych dróg pomocy - powiedział Kamil Lubański.
- Chcemy przejechać po Warszawie głównymi szlakami turystycznymi, czyli tymi szlakami, na których nasze turystyczne autokary znajdowałyby się na codzień, gdyby turyści rzeczywiście korzystali z naszych usług. Niestety jest inaczej, więc dzisiaj na pusto, ale chcemy przejechać tymi trasami, czyli po Starym Mieście, Nowym Mieście i w okolicach centrum, gdzie na co dzień wozimy turystów - stwierdził właściciel firmy transportowej.
- Nasze postulaty są skonkretyzowane i znajdują się na stronie PSPA. Głównie chodzi nam o zawieszenie opłat ZUS do końca roku i dopłaty do autokarów turystycznych, które przewoźnicy mogliby wykorzystać na utrzymanie autokarów w leasingu oraz utrzymywać swoich pracowników - kierowców. Postulaty te zostały przedstawione. Niestety do tej pory nie wypracowaliśmy żadnych porozumień. Mam nadzieję, że po naszej pokojowej akcji się to zmieni - oznajmił przedsiębiorca.