To był już drugi w tym roku duży pożar na składowisku odpadów w Bełżycach. Ogień pojawił się w sobotę, dogaszano go jeszcze wczoraj. Zapaliły się worki foliowe. Administrator tego terenu obawia się, że jeśli nie wywiezie plastików, znowu może dojść do samozapłonu. Problem w tym, że spalarnie nie chcą przyjmować takich śmieci.
Odpady na składowisko w Bełżycach trafiają z kilkunastu gmin, m.in. z Bełżyc, Bychawy, Opola Lubelskiego, Krzczonowa, Jastkowa, Józefowa nad Wisłą. Ile ich tam zalega? Tego dokładnie nie wiadomo.
– Robimy inwentaryzację – mówi Grzegorz Szacoń, prezes miejscowego Zakładu Zagospodarowania Odpadów Komunalnych.
Zdaniem prezesa, najprawdopodobniej doszło do samozapłonu. – Ogień pojawił się w przetworzonych odpadach przygotowanych do wywiezienia do spalarni. To głównie foliowe worki – mówi prezes i dodaje: – Problem w tym, że nikt tego typu odpadów nie chce przyjąć. A mamy ich dużo. Ten problem dotyczy nie tylko nas, on jest w całej Polsce.
Jak mówi kpt. Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie, w Bełżycach paliła się hałda odpadów o powierzchni ok. 300 mkw.
– W kulminacyjnym momencie w akcji uczestniczyło 40 zastępów straży pożarnej – państwowej i ochotniczej – dodaje kapitan.
W pewnym momencie w mieście zabrakło wody. – Pobór wody do celów gaśniczych przekraczał bieżącą wydajności ujęcia – wyjaśnia Ireneusz Łucka, burmistrz Bełżyc. – To spowodowało, że musieliśmy wstrzymać część dostaw dla mieszkańców, aby w szczytowym momencie akcji było czym gasić ogień. Wypadło to na sobotni wieczór i część nocy.
Pożar w sortowni śmieci w Bełżycach
Pożar został opanowany w sobotę wieczorem. Rozpoczęło się dogaszanie. Jeszcze wczoraj, czyli dwa dni od pojawienia się ognia, na miejscu pracowali strażacy.
Na miejscu byli też pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. – Jeszcze w sobotę pobraliśmy próbki powietrza do analizy w naszym centralnym laboratorium – powiedział nam Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji WIOŚ.
– Dopóki ta pryzma nie wyjedzie z terenu zakładu, nie wykluczamy, że sytuacja może się powtórzyć – obawia się prezes zakładu zagospodarowania odpadów.
Ale z wywiezieniem jest kłopot. – Cementownia Chełm przyjmuje do spalenia określone limity takich odpadów – mówi Grzegorz Uliński. – Z tych też powodów jest problem z ich zbyciem. Poza tym trzeba do tego dopłacić. A stawki są coraz wyższe. Może okazać się, że koszty spalenia spowodują, że mieszkańcy będą musieli płacić za odbiór i zagospodarowanie odpadów dużo wyższe niż obecnie stawki.
Wcześniej odpady na składowisku w Bełżycach płonęły w kwietniu. W międzyczasie – mówią nam strażacy – było tam też sześć mniejszych pożarów.
– Po dużym pożarze z kwietnia postępowanie sprawdzające zakończyło się odmową wszczęcia dochodzenia. Nie było dowodów na popełnienia przestępstwa – mówi komisarz Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Mundurowi zajmują się też sobotnim pożarem. – Przeprowadziliśmy oględziny, zabezpieczyliśmy monitoring. Sprawa jest w toku – dodaje policjant.