Rozmowa z Konradem Nowakiem, piłkarzem Lewartu Lubartów
- Ma pan za sobą bardzo długą przerwę od meczu ligowego, która trwa już od 7 listopada 2020 roku i meczu z Koroną II Kielce…
– Można powiedzieć, że już prawie pół roku nie czułem tej adrenaliny ligowej. Mam już jednak swoje lata i mam nadzieję, że to nie odbiło się na mojej formie. Cieszę się jednak, że moje zawieszenie nareszcie dobiegło końca i będę mógł pomóc już drużynie na boisku. I to w takim ważnym meczu z liderem tabeli.
- Co właściwie wydarzyło się w Nowym Targu, gdzie obejrzał pan czerwoną kartkę na ławce rezerwowych?
– Muszę przyznać, że sędziowie naprawdę sporo sobie pozmyślali. Opisali całe zdarzenie tak, jakbym rzucał mięsem dookoła i ich obrażał. Naprawdę nie doszło do takiej sytuacji. Jasne, skrytykowałem arbitra za to, że pokazał Kubie Buczkowi drugą żółtą kartkę i wyrzucił go z boiska. To była jednak merytoryczna dyskusja, nikogo nie obrażałem, chciałem po prostu rozmawiać z sędzią. Nie powiem, że było spokojnie, bo wiadomo, jak to jest, kiedy walczy się o punkty. Nie powiedziałem jednak tego, co zostało opisane w protokole. A było tam całkiem sporo przekleństw, które nie nadają się nawet do powtarzania.
- Tak się jednak składa, że powrót wypadł akurat na mecz z Wisłą Puławy. Ciężko byłoby chyba przegapić to spotkanie?
– Na pewno tak. Zawsze miło zmierzyć się z klubem, w którym spędziło się trochę czasu. Tym bardziej teraz, kiedy Wisła jest już jedną nogą w drugiej lidze. To będzie dla nas ciekawe wyzwanie i fajnie będzie się sprawdzić na tle tak mocnego przeciwnika. Wiadomo też, w jakiej my jesteśmy obecnie sytuacji. Potrzebujemy punktów, jak tlenu. Zespoły z dołu tabeli nas gonią, a ta druga połowa jest bardzo ściśnięta. Sporo meczów w tym roku zremisowaliśmy, ale to nie wystarczy, żeby utrzymać trzecią ligę dla Lubartowa. Trzeba wygrywać i z takim nastawieniem musimy podchodzić do każdego kolejnego spotkania, nawet z takim rywalem, jak Wisła.
- Lider tabeli właśnie wrócił do treningów po kwarantannie. To będzie dla was dodatkowa szansa?
– Trudno powiedzieć. Z jednej strony zawodnicy mogą odczuwać głód piłki, a z drugiej mogą być wyrwani z rytmu meczowego. To jednak doświadczona drużyna z ciekawym trenerem i raczej nie sądzę, żeby ta przerwa miała na nich aż tak zły wpływ. W tym roku też zrobili już mały kroczek ku drugiej lidze, bo wygrali wszystkie swoje dotychczasowe spotkania. W tym momencie my dużo bardziej potrzebujemy jednak punktów. Dlatego na pewno damy z siebie wszystko i postaramy się powalczyć.