Konsekwencje pandemii COVID-19 i przez długi czas ograniczony dostęp do lekarzy specjalistów dotknął każdej specjalności medycznej, w tym także reumatologii – powiedział PAP prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Samborski.
- Można powiedzieć, że w reumatologii problemy są stałe od lat. Oczywiście odwiecznym problemem reumatologów jest nieznajomość etiologii chorób reumatycznych, to znaczy - nie znamy przyczyn chorób, więc nie możemy ich wyleczyć. Zwalczamy objawy i powikłania narządowe – powiedział PAP prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego (PTR) prof. dr hab. n. med. Włodzimierz Samborski.
- Od dwóch dekad dzięki lekom określanym jako leki biologiczne możemy zatrzymać postęp choroby. Warto dodać, że w tej grupie tzw. leków innowacyjnych pojawiły się też jeszcze inne leki, tzw. inhibitory kinaz JAK, które pozwalają na zahamowanie postępu choroby. Dzięki temu nasi pacjenci już nie muszą być inwalidami, mimo leczenia, i rzeczywiście dzięki tym lekom można już zahamować postęp choroby. Problem jest jedynie taki, że w Polsce dostępność tych leków jest nieporównywalnie niższa, w porównaniu z innymi krajami, czy to krajami Europy Zachodniej, czy nawet ościennymi – dodał.
Prof. Samborski zaznaczył, że na sytuację pacjentów cierpiących na choroby reumatyczne w Polsce ma obecnie nie tylko ograniczona dostępność nowych metod leczenia, ale także konsekwencje pandemii COVID-19; przez długi czas ograniczony dostęp do lekarzy specjalistów.
- Kiedy wybuchła pandemia, niemal od razu w przestrzeni publicznej pojawiła się informacja, że pacjenci z zaburzeniami układu odpornościowego są bardziej narażeni na infekcję COVID-19. Do tej grupy należą właśnie nasi pacjenci, ponieważ biorą oni leki ograniczające odpowiedź układu odpornościowego. W związku z tym zauważyliśmy, że pacjenci mniej chętnie się do nas w czasie pandemii zgłaszali. Chociażby ci pacjenci, którzy korzystają z tych najnowocześniejszych leków, bo one są realizowane w ramach tzw. programów lekowych, które wymagają zgłoszenia się pacjenta do szpitala, do placówki, która właśnie taki program prowadzi – mówił.
- Zauważaliśmy, że pacjenci nie docierali do szpitali tłumacząc na różne sposoby dlaczego tego nie mogą zrobić. Okazywało się najczęściej – w prywatnych rozmowach – że po prostu obawiali się, że mogą łatwiej się zakazić. Jak się jednak później okazało, pacjenci będący na tych lekach immunosupresyjnych, jeśli już się zakażali, to ku naszemu zdziwieniu łagodniej przechodzili tę chorobę – ale to spowodowało kolejny problem dla pacjentów. Jeden z tych leków biologicznych, tu chodzi o Tocilizumab - w dwóch postaciach; dożylnej i podskórnej - okazał się bardzo pomocny w zwalczaniu już zaawansowanej postaci COVID-19. W związku z tym tej postaci dożylnej zaczęło po prostu brakować dla pacjentów z chorobami reumatycznymi w placówkach, które prowadzą programy lekowe – dodał.
Prof. Samborski wskazał, że podobnie, jak w przypadku innych specjalności medycznych, reumatolodzy przypuszczają, że może wystąpić wysyp diagnozowania nowych przypadków chorób reumatycznych.
- Obecnie wydaje się, że specjalistów reumatologów jest w Polsce chyba dostateczna liczba. My zajmujemy głównie chorobami o podłożu zapalnym, układowymi chorobami tkanki łącznej, nieraz się je wrzuca też do takiej działki "choroby autoimmunizacyjne". I to leczenie odbywa się głównie na bazie poradni specjalistycznych, czy też oddziałów reumatologicznych. Tutaj nie ma tragedii, aczkolwiek rzeczywiście mało jest trochę funduszy na te usługi ambulatoryjne, i wiem, że w niektórych regionach Polski dostępność reumatologii jest ograniczona. Nie wynika to jednak w dużej mierze z braków kadrowych, tylko raczej z ograniczonych kontraktów, które są kierowane do reumatologów – wskazał ekspert.
Profesor pytany o rolę fizjoterapeutów w leczeniu chorób reumatycznych podkreślił, że „fizjoterapia jest niezbędnym elementem planu leczenia, zwłaszcza reumatoidalnego zapalenia stawów, spondyloartropatii zapalnych i choroby zwyrodnieniowej stawów”.
Dodał, że „fizjoterapia jest oczywiście bardzo ważna, natomiast jej rola jest już inna, niż kiedyś, kiedy się leczyło pacjentów w szpitalach i nikt nie liczył kosztów. Na ogół wtedy oddziały reumatologiczne zatrudniały fizjoterapeutów i w czasie pobytów szpitalnych oni uczyli pacjentów jak ćwiczyć i jak postępować. W tej chwili te pobyty w szpitalne z racji chociażby niewielkiej liczby łóżek jakimi dysponujemy, są krótkie – czasu wystarczy raczej na krótki kontakt z fizjoterapeutą, który może pacjentom przekazać, jak powinien funkcjonować z daną chorobą. Ale to nie są już te czasy, kiedy rehabilitant, fizjoterapeuta zabierał pacjenta na salę i tam ćwiczył z nim 4 godziny dziennie” – mówił.
Profesor wskazał, że obecnie reumatolodzy są raczej nastawieni na „krótką diagnostykę i szybkie wdrożenie agresywnego leczenia, chociażby właśnie z udziałem leków biologicznych”.
Od środy w Poznaniu odbywa się XXIV Kongres Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego. W wydarzeniu uczestniczy na miejscu ok. 350 specjalistów; z kolei ok. 250 reumatologów bierze udział w wydarzeniu dzięki transmisjom on line.
Na kongresie poruszana jest m.in. tematyka najważniejszych chorób reumatycznych, a także kwestia dostępności i wdrażania nowych metod ich leczenia.
Kongres zakończy się w sobotę wieczorem.