– Pracujemy po 12 godzin w maskach i kombinezonach. To nie jest łatwe. Nikomu korona by z głowy nie spadła, gdyby założył maseczkę idąc do sklepu czy do pracy - mówi nam jeden z medyków z SPSK 4 w Lublinie.
Do tzw. czerwonej strefy na tamtejszym oddziale ratunkowym codziennie trafiają pacjenci z COVID-19. Najczęściej prawie wszystkie łóżka są zajęte. Wśród pacjentów są nie tylko osoby starsze, cierpiące na liczne schorzenia.
Jest też wielu młodych, pozornie silnych ludzi. Mimo młodego wieku ciężko przechodzą zakażenie koronawirusem. Wielu nie ma sił, by powiedzieć kilka słów czy samodzielnie przejść z łóżka na wózek.
– Takie sytuacje widzimy coraz częściej – przyznaje nasz rozmówca. – Ludzie powinni być bardziej rozsądni. Myśleć o innych i przestrzegać ograniczeń. Inaczej sobie z tym nie poradzimy – dodaje.
W lubelskich szpitalach brakuje miejsc dla chorych na Covid-19. Regularnie dochodzi do sytuacji, kiedy zespoły pogotowia muszą nawet przez kilka godzin czekać z pacjentami na przyjęcie na oddział. W ostatnich dniach w naszym województwie notowano rekordowe liczby zakażeń koronawirusem.
W niedzielę i poniedziałek przybywało po ponad 500 zakażonych.