Byłabym ostrożna w przywiązywaniu się do optymistycznych informacji dotyczących ewentualnego wyhamowywania czwartej fali w naszym regionie. Można powiedzieć, że wzrost wykładniczy liczby zakażeń został zastąpiony przez liniowy – rozmowa z prof. Agnieszką Szuster-Ciesielską z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie.
• W jakim momencie epidemii jesteśmy i kiedy czwarta fala może zacząć odpuszczać?
– Codzienne statystyki dotyczące wzrostów hospitalizacji, nowych zakażeń i zgonów pokazują, że cały czas jesteśmy w fazie rozwoju czwartej fali, która rozlewa się po kolejnych częściach kraju. Szczyt czwartej fali jest prognozowany na koniec grudnia, ale już na koniec listopada przewidywane są dzienne statystyki zakażeń na poziomie kilkudziesięciu tysięcy. Te rekordowe wskaźniki przełożą się na sytuację w szpitalach i zgony, ale też na wolniejsze wygaszanie tej fali. Pewien oddech będziemy mogli złapać dopiero w okolicach marca.
W województwie lubelskim wskaźnik nowych zakażeń w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, nie rośnie już co prawda tak gwałtownie jak na początku, ale wzrost jest nadal zauważalny. Cały czas jesteśmy pod tym względem na pierwszym miejscu w kraju. Aktualnie wynosi on 78,54, a nasz region od pewnego czasu jest zaznaczony już nie na czerwono, ale na czarno. Dla porównania w województwie mazowieckim ten wskaźnik jest na poziomie 50,7. Byłabym więc ostrożna w przywiązywaniu się do optymistycznych informacji dotyczących ewentualnego wyhamowywania czwartej fali w naszym regionie. Można powiedzieć, że wzrost wykładniczy liczby zakażeń został zastąpiony przez liniowy. Dzisiaj padł u nas kolejny dzienny rekord zakażeń, które przekroczyły 2 tysiące. To najwięcej od początku pandemii. Do tego 85 proc. zajętych łóżek covidowych i tyle samo respiratorowych.
• Czy wycofanie się rządu z wprowadzenia obostrzeń regionalnych, po przekroczeniu tysiąca nowych zakażeń w ciągu doby, to był dobry ruch?
– To był zdecydowanie zły ruch. Wprowadzenie obostrzeń w tych regionach – województwach lub powiatach – gdzie sytuacja epidemiologiczna jest najgorsza, pozwoliłoby bardziej opanować rozwój czwartej fali. Tymczasem deklarowane obecnie częstsze i bardziej restrykcyjne kontrole policyjne przestrzegania obostrzeń – na przykład noszenia maseczek – to zmiana kosmetyczna, która niewiele pomoże. Nie mówiąc już o tym, że takie kontrole powinny być prowadzone cały czas, bez względu na to czy mamy wzrost zakażeń czy nie. Przecież te obostrzenia cały czas obowiązywały i obowiązują.
Zobacz także: Covidowy oddział intensywnej terapii w szpitalu przy al. Kraśnickiej
• A paszporty covidowe przy korzystaniu np. z restauracji, kin czy urzędów powinny być obowiązkowe?
– Zdecydowanie tak. W krajach takich jak USA czy Kanada, gdzie jest obowiązek posiadania paszportu covidowego w przypadku korzystania nie tylko z miejsc rozrywki, ale też na przykład przy wejściu do budynków instytucji publicznych, stało się to już naturalne. Planowane wprowadzenie takiego obowiązku w Austrii potwierdza, że jest to bardzo motywujące do szczepień. Obecnie do punktów szczepień ustawiają się tam kolejki, bo ludzie nie wyobrażają sobie, że nie będą mogli wejść do kina czy restauracji.
Ponadto powinien być wprowadzony obowiązek szczepień w zawodach takich jak między innymi medycy i pracownicy opieki zdrowotnej czy nauczyciele, którzy są cały czas w kontakcie z bardzo dużą grupą ludzi. W Polsce szczepienia nadal nie są na wystarczającym poziomie. Grupa niezaszczepionych to ok. 15 mln Polaków. A pamiętajmy, że są osoby, które mimo pełnego zaszczepienia nie są w stanie zbudować odporności, albo jest ona bardzo niska. Są też pacjenci, którzy ze względu na różne schorzenia nie mogą przyjąć szczepionki, nawet jeśli by chcieli.
• Jak duża jest grupa osób, które mimo pełnego zaszczepienia nie mają przeciwciał?
– Grupa tzw. non-responders to ok. 5-10 proc. całej populacji. To są osoby zdrowe, ale ich układ odpornościowy po prostu nie reaguje na szczepionkę. Nie jest to nowe zjawisko, podobny brak odpowiedzi obserwuje się też przy innych szczepionkach. Z kolei osoby z obniżoną odpornością, związaną na przykład z chorobą onkologiczną, są w stanie zbudować odporność, ale może być ona bardzo niska.
• A co ze szczepieniami dzieci?
– Możemy się spodziewać, że niebawem zostaną dopuszczone szczepienia dzieci w wieku 5-11 lat. Wieku rodziców niestety nadal wątpi w bezpieczeństwo tych szczepionek, co pokazują statystyki szczepień nastolatków od 11. roku życia. Argumentem przemawiającym za koniecznością szczepień jest aktualna sytuacja w szpitalach na oddziałach dziecięcych. Zapełniające się momentalnie łóżka szpitalne potwierdzają, że czwarta fala nie oszczędza najmłodszych pacjentów, którzy również mogą przechodzić COVID-19 bardzo ciężko, a potem zmagać się z poważnymi powikłaniami. W poprzednich falach takich pacjentów było bardzo mało, teraz trzeba dla nich tworzyć kolejne łóżka. Dodajmy do tego coraz cięższą sytuację w pediatrii, braki lekarzy i oddziałów dla dzieci.