Warunkiem wygaszenia epidemii bez konieczności użycia rozwiązania ostatecznego, jakim jest "kwarantanna narodowa" jest sprawny i powszechny system identyfikacji osób zakażonych – stwierdził w wywiadzie dla PAP dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie gen. Grzegorz Gielerak.
Szef WIM, nazywanego potocznie szpitalem przy Szaserów, zwraca uwagę, że notowany w ostatnich dniach spadek liczby zakażonych, przy mniejszej niż to wcześniej miało miejsce liczbie wykonywanych testów, nie jest jedynie efektem mniejszej liczby zleceń lekarzy POZ, jak twierdzą niektórzy. Generał stawia tezę, że jest to także wynik kalkulacji, której dokonują chorzy i coraz powszechniejszego procederu unikania wykonywania badań przez osoby mające typowe objawy zakażenia koronawirusem z zamiarem uchronienia się przed konsekwencjami administracyjnymi rejestracji w bazie danych inspekcji sanitarnej.
Dyrektor WIM podkreśla, że potwierdzana każdego dnia wynikami testów RT-PCR liczbę zakażonych w przedziale 20-25 tys., w rzeczywistości odpowiada 100 tys. osób zakażających się każdego dnia. Stan ten – jak zauważa prof. Gielerak - od kilku tygodni poważnie rzutuje na wydolność systemu ochrony zdrowia, której pierwszym objawem wyczerpania może być notowana relatywnie wysoka, także w stosunku do liczby zakażonych, śmiertelność.
Jaka jest pana profesora diagnoza aktualnej sytuacji epidemicznej? Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy? Jakie kroki należałoby wykonać?
- Mamy niebezpiecznie dużą, potwierdzaną każdego dnia wynikami testów RT-PCR wykonywanych głównie u osób objawowych i to tych, którzy mając objawy, chcą się przetestować, liczbę zakażonych zawierającą się w przedziale 20-25 tyś., co w rzeczywistości odpowiada 100 tyś. osób zakażających się każdego dnia. Stan ten od kilku tygodni poważnie rzutuje na wydolność systemu ochrony zdrowia, której pierwszym objawem wyczerpania może być notowana relatywnie wysoka, także w stosunku do liczby zakażonych, śmiertelność. To bardzo niepokojąca sytuacja biorąc pod uwagę, że zgodnie z kalendarzem wirusowych epidemii okresu jesienno-zimowego realnie jesteśmy jeszcze przed szczytem zachorowań.
Stąd myśląc o korekcie obecnego kursu uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy przystąpić do opracowania oraz upowszechnienia do stosowania standardu diagnostyczno-terapeutycznego określającego sposób prowadzenia opieki nad chorymi. Czas trwania choroby oraz towarzyszące objawy wyznaczają wąskie okna możliwości prowadzenia skutecznego leczenia. Wiremia to faza choroby właściwa do podania leku przeciwwirusowego i swoistych przeciwciał. Jej ustąpienie i przejście choroby w etap burzy cytokinowej jest z kolei wskazaniem do rozpoczęcia leczenia immunosupresyjnego. Z tego powodu tak ważne jest skrupulatne monitorowanie ewolucji zakażenia koronawirusem i adekwatne do okoliczności reagowanie. Tylko bliska współpraca personelu medycznego opiekującego się chorymi realizowana w oparciu o jednolite standardy postępowania zarówno na etapie leczenia ambulatoryjnego, jak i specjalistycznego prowadzonego w szpitalach i oddziałach zakaźnych daje szansę uniknięcia bezpowrotnej utraty dostępnych w leczeniu COVID-19 możliwości terapeutycznych przyczyniając się wprost do zmniejszenia śmiertelności.
Po drugie, warunkiem wygaszenia epidemii bez konieczności użycia rozwiązania ostatecznego jakim jest „kwarantanna narodowa” jest sprawny, powszechny system identyfikacji osób zakażonych.
Notowany w ostatnich dniach spadek liczby zakażonych przy mniejszej niż to wcześniej miało miejsce liczbie wykonywanych testów jest okolicznością, która powinna zainspirować do pogłębionej refleksji nad przyczynami zjawiska. Czy rzeczywiście mamy do czynienia wyłącznie z efektem mniejszej liczby zleceń lekarzy POZ spowodowanym ubywającą liczbą zakażonych? Obserwacja zachowań pacjentów wskazuje, że równie istotną w tym rolę odgrywa coraz powszechniejszy proceder unikania wykonywania badań przez osoby mające typowe objawy zakażenia koronawirusem z zamiarem uchronienia się przed konsekwencjami administracyjnymi rejestracji w bazie danych inspekcji sanitarnej.
Powszechność identyfikacji osób zakażonych, także bezobjawowych np. z kontaktu, holistyczna opieka medyczna nad zarejestrowanymi zakażonymi oraz maksymalne uproszczenie i usprawnienie procedur urzędowych są instrumentami do tego, aby nasza wiedza o skali zakażeń w jak największym stopniu odwzorowywała otaczającą rzeczywistość.
Po trzecie, nowe sposoby finansowania świadczeń opieki zdrowotnej przez płatnika dotyczą dziś niemal wyłącznie chorych z COVID-19. Praktyka funkcjonowania podmiotów leczniczych w dobie epidemii pokazała, że zachowanie możliwości leczenia pozostałych pacjentów wymaga większej elastyczności w zarządzaniu środkami finansowymi w poszczególnych pozycjach planu finansowego NFZ. Kredytowanie procedur wysokokosztowych przez podmioty lecznicze powodowane odroczonymi o wiele miesięcy terminami refundacji okazało się dla wielu szpitali barierą nie do pokonania w warunkach pojawienia się dodatkowych kosztów związanych z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa epidemicznego pacjentów i personelu medycznego. Stąd maksymalne skrócenie terminów płatności za wykonane procedury na pewno wydatnie poprawi możliwości udzielania wysokokosztowych świadczeń opieki zdrowotnej, w tym procedur onkologicznych przez podmioty lecznicze. (PAP)