Po ulicach Warszawy grasuje 204-konny elektryczny Volkswagen z literą "L" na dachu.
Grasuje zgodnie z przepisami, choć mogą mu się zdarzyć nieortodoksyjne manewry, bo za kierownicą siedzi kursantka lub kursant uczący się jazdy autem z automatyczną skrzynią biegów. A że w tym przypadku jest to zarazem "elektryk", pod czujnym okiem instruktora nabywają też umiejętności okiełznania nierzadko zapierającej dech w piersiach dynamiki takiego pojazdu oraz wykorzystania jego potencjału bez nadmiernego drenażu baterii.