Medialna akcja interwencyjna w sprawie wykorzystania wizerunku Jana Karskiego na bluzach i koszulkach z zupełnie innym nazwiskiem żołnierza wyklętego odniosła błyskawiczny skutek.
Na stronie sprzedawcy narodowej tradycji bojowej nie ma już możliwości ubrania się koszulkę lub bluzę z wizerunkiem bohatera, generała Jana Karskiego, skopiowanym z okładki pierwszego tomu trylgii biograficznej „Jan Karski. Jedno życie” autorstwa Waldemara Piaseckiego, a wydanej przez znaną oficynę „Insignis”.
Przytaczaliśmy wczoraj wypowiedź przedstawicielki Rodziny Jana Karskiego, doktor Wiesławy Kozielewskiej, bratanicy i córki chrzestnej bohatera bohatera, która zapowiadała, że sprawa będzie miała szybki ciąg dalszy.
I ma. Znany gdański adwokat Jerzy Glanc, reprezentujący rodzinę Jana Karskiego mówi, że wykorzystanie wizerunku Jana Karskiego do propagowania innej postaci jest bezdyskusyjne i posiada konkretną definicję w przepisach prawa.
To, co się zdarzyło nie powinno mieć miejsca i po prostu godzi w uczucia rodziny bohatera. Zapewne też działo się także poza wiedzą rodziny żołnierza wyklętego, któremu wizerunek Jana Karskiego przypisano.
Osobną kwestią jest „zaczerpnięcie” wizerunku okładkowego, do inscenizacji którego wybierano modela najbardziej podobnego do bohatera książki w drodze castingu, a potem pieczołowicie tworzono kolejne wersje w warunkach studyjnych.
Jak dowiadujemy się od osoby, który dziś odwiedziła narodową firmę wysyłkowa w Gdańsku, od rana trwało tam pakowanie koszulek z „Karskim” i wynoszenie z pomieszczeń.
Można powiedzieć – sukces. Pozostaje pytanie: co jeszcze nowego uda się tzw. upamiętniaczom narodowej tradycji komercyjnie wykreować.
Mówi dr Wiesław Kozielewska: Dziękuję wszystkim ludziom honoru i dobrej pamięci o Janie Karskim, którzy zareagowali. Oszczędzili nam bólu, takiego jak wtedy, kiedy za jakimś warszawskim biurkiem postanowiono w 2012 roku, że rodzina Bohatera nie może odebrać Prezydenckiego Medalu Wolności z rąk Baracka Obamy, który order przyznał, tylko trzeba słać do Waszyngtonu „rodzinę zastępczą”. Obnoszono potem medal, jak jakieś „trofeum”. Teraz ktoś chciał, aby wizerunek Karskiego, udającego kogo innego, obnosić na bluzach i koszulkach. Bo tak się komuś spodobało.
Przyjaciel Jana Karskiego z Houston w stanie Teksas, śledzący uważnie całą aferę koszulkową, przypomina, że w ich stanie niezwykle popularne jest hasło: „Don’t mess with Texas”, czyli nie bałagań (nie mieszaj) z Teksasem. To się właśnie nosi na koszulkach. Może pora, aby w Polsce ktoś wreszcie zrobił koszulkę: „Don’t mess with Karski”.