Podczas dotychczasowej historii wyborów prezydenckich w USA nie zdarzyło się, aby do Białego Domu dostał się ktoś, kto nie wygrał partyjnych prawyborów w stanie Ohio. A Mitt Romney wygrał.
Ja myślę, że Polonia, która cztery lata temu poparła Johna McCaina, w listopadzie br. pójdzie głosować na Romneya, który będzie walczył z Barackiem Obamą”.
Stanek przypomina też, że w wirtualnych wyborach, prowadzonych w ramach swoistej zabawy, w wielu krajach poza USA, były tylko trzy kraje, gdzie Obama nie wygrał: Izrael, Rosja i... Polska.
Mitt Romney wziął też cztery inne stany: Massachusetts, Virginia, Vermont, Idaho, zgromadził tym samym kolejnych dwustu delegatów na konwencję partyjną, która w sierpniu br. ostatecznie namaści rywala Obamy.
Santorum dostał poparcie w dwóch stanach Południa – Oklahomie i Tennessee oraz w Dakocie Północnej.
Profesor Michael Szporer, wykładowca politologii i dziennikarstwa w University of Maryland uważa, że Romneyowi już raczej nikt, ani nic nie powinno zagrozić w otrzymaniu nominacji. Chyba, że z szafy wypadnie jakiś kościotrup polityczny.
– Największym obciążeniem tego kandydata są jego... kieszenie – dodaje prof. Szporer . – Ma w nich z dużo pieniędzy. Jego majątek oblicza się na co najmniej 250 milionów dolarów. W zaciskającej pasa w kryzysie Ameryce to nie musi być najlepszy wizerunek wyborczy.
Póki co, będzie brzmiało "Happy Birthday”, takie amerykańskie "Sto lat”. Za pięć dni Mitt Romney ma swoje 65 urodziny. Zrobił sobie zwycięstwem w Ohio niezły prezent.