Załoga Tu-154 podejmowała niewłaściwe decyzje, a na rosyjskich kontrolerów presji nie było – twierdzi MAK, komentując polski raport o katastrofie smoleńskiej.
– Komitet przestudiował zarówno polski raport, jak i piątkową prezentację komisji oraz publikacje prasowe i wpisy na internetowych forach – oświadczył Jermołow.
Według Morozowa, w polskim dokumencie nie ma niczego nowego wobec uwag, jakie Polska przedstawiła do raportu MAK zaprezentowanego w styczniu.
Według MAK, obecność dowódcy Sił Powietrznych w kokpicie Tu-154M można uznać za presję na załogę. W rozmowie załogi pojawiło się zdanie „będzie niezadowolony, jeśli nie wylądujemy”. – Według psychologów, mogło to stanowić presję na załogę – dodał szef komisji technicznej MAK.
Jak powiedział Morozow, obecność na wieży w Smoleńsku zastępcy dowódcy bazy – płk Nikołaja Krasnokutskiego – była obowiązkowa, a analiza jego rozmów nie wykazała, by wywierał jakąś presję na kontrolerów. Podtrzymał, że z opinii psychologicznej nie wynika, by była to jakakolwiek presja na kontrolerów ze Smoleńska.
Podczas konferencji w Moskwie potwierdzono, że nie ma żadnego zapisu tego, co było na ekranach sprzętu radiolokacyjnego na wieży w Smoleńsku. Według MAK, na kasecie wideo, która obecnie jest w dyspozycji rosyjskiej prokuratury prowadzącej śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej, nic się nie nagrało.