Przed sądem w Murietcie w Kaliforni odbyła się kolejna sesja przesłuchań wstępnych sprawie zabójstwa sierżanta Marines Jana Pawła Pietrzaka i jego żony Quiany Jenkins.
Jest nim 25-letnia Melissa Buck, z którą chodził jeden z oskarżonych Kevin Cox. To do jej mieszkania zabójcy - czarnoskórzy żołnierze Marines - przybyli po dokonaniu zbrodni. Jak zeznała, byli ubrani na czarno, śmierdzieli prochem, a Emrys John trzymał "shotguna”, z którego zastrzelił Polaka i jego afroamerykańską żonę.
Koledzy gratulowali mu. "Dobra robota, E (skrót iminia Emrys)” - powtarzali.
Nawiązując do tego, że jest szeregowym, mówili: "Zarobiłeś tej nocy belki” , sugerując, że należy mu się za jego akcję "awans” na wyższy stopień. Popijali piwo ukradzione z lodówki Pietrzaków. Oglądali łupy.
Jak powiedziała Buck, czwórka Marines dokonywała wcześniej także innych napadów rabunkowych. Sama uczestniczyła w jednym z nich. Nie będzie jednak za to odpowiadać przed sądem, bowiem prokuratura poszła z nią na układ: immunitet za zeznawanie. Ponieważ w sądzie starała się mówić jak najmniej i zasałniała się niepamięcią, prokurator Danie DiLemon wniósł o odsłuchanie jej nagranych zeznań. Wszyscy adwokaci zaprotestowali, ale sędzina Clark sprzeciw oddaliła.
Podczas prezentacji nagrania oskarżenie uśmiechali się. Wywołało to poruszenie wśród rodzin ofiar.
A Week To Remember
- To niesłychane! Przecież oni zachowują się, jakby byli jakimiś celebrytami. Elegancko ubrani, pod krawatami. Śmieją się, są zadowoleni z siebie. Nie można tego spokojnie oglądać... - mówiła nam Henryka Pietrzak, matka zamordowanego sierżanta.
Przesłuchanie Melissy Buck ma być dokończone 16 czerwca, a dzien później przesłuchany następny świadek.
Jak komentowali licznie obecni dziennikarze sądowi, odsłuchanie zeznań było zdecydowanie niekorzystne dla oskarżonych, bowiem pokazało cynizm towarzyszący zbrodni i traktowanie jej w kategorii swego rodzaju "wyczynu”.
W sądzie obecny był także konsul Wojciech Bergier. Również jego zdaniem sprawa zdaje się zmierzać w dobrym kierunku, a prokuratura jest bardzo dobrze przygotowana do procesu. Z kolei obrońcy oskarżonych starają się już pomniejszać udział w zbrodni swoich klientów. Podczas procesu zapewno nie będzie między nimi solidarności i każdy będzie zmierzać do ratowania swego klienta kosztem innych. Jak wiadomo, prokuratura żąda dla każdego z nich kary śmierci.
Kilka dni przed rozprawą w Riverside odbył się marsz ofiar przestępstw. Uczestniczyło w nim kilka tysięcy osób. Rodziny i przyjaciele nieśli plakaty ze zdjęciami swoich najbliższych, którzy ponieśli śmierć w wyniku przestępstw.
Domagano się większych praw dla rodzin ofiar. W marszu uczestniczyli także przedstawiciele prokuratury i urzędu szeryfa. Przemawiał m.in. bardzo energiczny prokurator Riverside County - Rod Pacheco. Krytykował liberalne prawo stanu Kalifornia, które niedość surowo karze sprawców przestępstw. M.in. orzekana w Kalifornii kara śmierci od lat nie jest wykonywana, a na wykonanie wyroku oczekuje ponad 700 skazanych.
Rodzina Quiany Jennkins przybyła na marsz z kilkuset koszulkami przedstawiającymi dziewczynę, jej męża oraz oboje razem. Rozdawano je uczestnikom marszu. Jednym z pierwszych, który ubrał T-shirt był... prokurator Daniel DiLemon oskarżający czwórkę morderców.