Pożary lasów w Rosji dotarły do terenów skażonych przez katastrofę w Czarnobylu. – Jeśli tam zacznie się palić, powstanie realne niebezpieczeństwo radioaktywne – ostrzegają rosyjscy urzędnicy.
– W obwodzie briańskim (graniczącym z Białorusią i Ukrainą – red.) są wciąż rejony ze skażeniem radioaktywnym po Czarnobylu – ostrzegł rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu. – W wypadku wybuchu pożarów lasów w tym regionie razem z produktami spalania mogą się unieść radionuklidy. Pojawi się wówczas nowa strefa skażenia.
Szojgu ujawnił, że w obwodzie briańskim doszło już do dwóch pożarów, które jednak zostały szybko ugaszone. Tymczasem agencja AFP podała, że pożary w znacznie większym stopniu objęły tereny skażone radioaktywnie.
Cytowany przez agencję urzędnik rosyjskich służb leśnych mówi, że istnieje mapa pożarów oraz mapa skażonych terenów. – Każdy potrafi skojarzyć te dwie rzeczy. Dlaczego więc temu wszystkiemu zaprzeczać – cytuje go agencja.
– Polsce nie zagrażają obecnie pyły znad objętej pożarami Rosji, a skażenie radioaktywne nie przekroczyło poziomów alarmowych – czytamy w specjalnym komunikacie polskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jak ocenili specjaliści z IMiGW, pyły znad Rosji w najbliższych dniach nie dotrą nad obszar Polski.
Z kolei szef Centrum Zarządzania Kryzysowego lubelskiego wojewody podkreśla, że gdyby istniało realne zagrożenie radioaktywne z terenów skażonych przez katastrofę w Czarnobylu, polskie służby na pewno byłyby o tym powiadamiane. – Tymczasem nie mamy żadnych informacji na ten temat. Co wskazuje na to, że zagrożenia nie ma – zaznacza Włodzimierz Stańczyk.
– Ja w takich sprawach już nikomu nie wierzę – mówi z kolei Janina Słowik, emerytka z Lublina, która pamięta katastrofę w Czarnobylu. – Wtedy też mówili, że nie ma żadnego zagrożenia. A potem nagle się okazało, że jednak jest. Pożyjemy, zobaczymy…
– Nie widzę w tej chwili żadnego zagrożenia dla mieszkańców naszego regionu – uspokaja Włodzimierz Stańczyk. – Przez cały czas monitorujemy poziom radioaktywności za pomocą specjalnych bramek, które są ustawione na granicy państwa i w lubelskim Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. W żadnym z tych punktów nie ma wzrostu parametrów, które wskazywałyby na jakiekolwiek zagrożenie.