Z Bombaju nadeszła tragiczna wiadomość. Lider wspólnoty żydowskiej tego miasta rabin Gavriel Noach Holtzberg i jego żona Rivka zostali zamordowani przez islamskich terrorystów. Podobny los spotkał troje innych zakładników wziętych do niewoli w Chab Lubawicz House.
Izraelski MSZ natychmiast skrytykował władze indyjskie za nieradzenie sobie z sytuacja i beztroskę w informowaniu opinii publicznej. Dramat trwał nadal, a Żydzi na całym świecie modlili się za pomyślny finał i ocalenie. W Bombaju przebieg akcji monitorował ambasador Izraeala Mark Sofar.
W piątek rano na miejsce dotarła izraelska jednostka ratunkowa "Zaka” oraz rodzice rabina i jego żony. O 11:30 podano informację, że antyterrorystom, operującym z helikoptera, udało się opanować dach i ostatnie piętro budynku.
O 14:45 czasu warszawskiego szef policji w Bombaju poinformował o zakończeniu akcji w Chabad Lubavitch House i znalezieniu ciał obojga zakładników. Rabina Holtzberga i jego żony, a także trzech innych przetrzymywanych Żydów. Dwuletni synek Moshe Tzvi Holtzberg ocalał, wypuszczony dzień wcześniej wraz z gosposią.
Minister spraw zagranicznych Tzipi Livni potępiła akt terroru i zapowiedziała, że Izraela dotrze do mocodawców zbrodni. Co ciekawe, szefowa dyplomacji w przeszłości służyła w Mosadzie, uzyskując niemałe sukcesy w pracy wywiadowczej. Przypisuje się jej nawet kierowanie oddziałem likwidującym arabskich terrorystów na terenie zachodniej Europy.
Pogrążona w żałobie jest cała wspólnota Chabad Lubawicz i świat żydowski.
Jerusalem Post” pisze, że wydarzenia w Bombaju są "sygnałem na przebudzenie” dla Baracka Obamy.
Waldemar Piasecki, Nowy Jork